Zbliżająca się jesień to doskonała pora na poruszenie tematu wilgoci w kabinie. Domowych sposobów na walkę z wilgocią wnoszoną do wnętrza na odzieży czy obuwiu w internecie znajdziemy dziesiątki – mniej lub bardziej skutecznych. Co jednak w sytuacji, gdy woda dostaje się do wnętrza w inny sposób?
O ile regularne czyszczenie kabiny, czy parkowanie w ogrzewanym garażu doraźnie rozwiąże problem wilgoci, o tyle dla kierowców parkujących swoje samochody pod gołym niebem pozostaje tylko znalezienie ewentualnego przecieku. Zdaniem mechaników, nawet w relatywnie świeżych konstrukcjach zdarzają się takie sytuacje – wynikające nie tylko z błędów konstrukcyjnych (takie przypadki są skrzętnie opisane na forach użytkowników danych modeli), lecz z zaniedbań użytkownika.
Ogromne znaczenie w tej kwestii ma właśnie miejsce i warunki przechowywania samochodu. Parkując pod drzewami użytkownik musi pamiętać, że liście i inne zanieczyszczenia spadające na samochód i na podszybie z czasem skutecznie zatkają kanały odpływowe. Dzieje się tak mimo kratek i maskownic, tylko częściowo chroniących przed tym zjawiskiem. Zatkane odpływy tworzą nie tylko wyborne warunki do rozwoju korozji, zależnie od konstrukcji pojazdu woda może przedostawać się do kabiny – co tłumaczy wiecznie mokrą wykładzinę w przedniej części. Tutaj suszenie wnętrza nawet przemysłowym sprzętem da efekt tylko chwilowy. Jedynym rozwiązaniem jest demontaż ów plastikowych zabezpieczeń i oczyszczenie wnęk z liści i innych, natomiast dalsze kanały odpływowe przeczyścimy elastycznym prętem – czyścimy aż do pojawienia się wody pod samochodem. Chociażby ze względów na ryzyko rozwoju korozji warto taki zabieg powtarzać profilaktycznie, płynny odpływ wody jest kluczową kwestią.
Innym źródłem przecieków często bywają otwierane okna dachowe i szyberdachy – ten bardzo pożądanych przez kierowców dodatek pozostawiony bez opieki może przysporzyć pewnych problemów. W starszych samochodach nieszczelności mogą wynikać ze zużycia mechanizmu, który już nie jest w stanie poprawnie umiejscowić ruchomego elementu. Dodatkowo same uszczelki mogą być sparciałe, popękane czy zwyczajnie stwardniałe – co przekreśla ich poprawne funkcjonowanie. Częściowym ratunkiem będzie stosowanie dedykowanych preparatów do uszczelek oraz serwis całego mechanizmu, choć wszystko zależy od jego kondycji. Także w kilkuletnich egzemplarzach mokra podsufitka czy słupki boczne mogą być efektem nieprawidłowego działania mechanizmu, który pozostawia dach niedomknięty. Są to jednak kwestie czysto mechaniczne, które wprawny warsztat pokona korzystając z elementów używanych lub nowych dostępnych przeważnie tylko w ASO.
Prawdziwym wyzwaniem do pokonania są uszkodzenia mechaniczne samego mechanizmu i rynienek. Niektórzy użytkownicy nie są świadomi z jak delikatnym elementem mają do czynienia i chwytają za nie próbując wychylić się przez otwarty dach. Uszkodzenie gotowe. Sama wymiana zniszczonych rynienek czy elementów mechaniki otwierania nie należy do prostych a tym samym tanich czynności. Dochodzi jeszcze kwestia zanieczyszczeń zapychających odpływy techniczne. Jeśli odpływ nie jest drożny, woda znajdzie ujście wprost do kabiny mocząc tapicerkę lub co gorsza elektronikę.
To właśnie dla elektroniki pokładowej takie nieszczelności stanowią największe zagrożenie. Nawet w bezwypadkowym egzemplarzu mogą przestać poprawnie działać mechanizmy opuszczania szyb i szereg innych podzespołów. Diagnostyka nie będzie prosta i tania, co powinno być wystarczającą motywacją do troski o własny samochód.
Najnowsze komentarze