Poszukiwana najniższa cena z ostatnich 30 dni. Na stacjach Orlenu nie znajdziecie już karteczek z informacją, ile wynosiła. Ich zniknięcie może być związane ze zbliżającymi się wyborami, w które państwowy koncern jest zaangażowany, podobnie jak wiele innych państwowych spółek.
Ceny na Orlenie zachowują się ostatnio bardzo dziwnie. Pisze o tym w swoim felietonie nasz redaktor naczelny, Krzysztof Gregorczyk. Słusznie zauważa, że cena benzyny, oleju napędowego i LPG stała się ostatnio elementem ekonomicznej rozgrywki o podłożu czysto politycznym. Orlen jest bowiem w Polsce monopolistą. Narzuca dowolne ceny, bowiem to właśnie ta firma, z nielicznymi wyjątkami, dostarcza paliwa na większość stacji w Polsce. Jest dominującym podmiotem na rynku hurtowym z udziałem w rynku szacowanym na nawet 90%.
Tanie paliwo może być kiełbasą wyborczą i to bynajmniej nie w hot dogach a to, że potem cenę się podniesie? Politycy będą mieli kolejne cztery lata by skutecznie zamącić ludziom w głowach aby o tym nie pamiętali. Karteczki z najniższą ceną za ostatnie 30 dni na dystrybutorach utrudniały owe zapominanie i zapewne dlatego zniknęły. Dobra pamięć wyborcy nie jest zjawiskiem pożądanym, lepiej o tych cenach nie mówić.
Na jednej ze stacji Orlenu tankowałem wczoraj naszego redakcyjnego Captura, płacąc 6,51 zł za litr. Przy autostradzie, również na orlenowskiej stacji, cena ta wynosiła 6,61 zł – podatek za luksus jechania dobrą drogą i lokalizację premium. Na obu nie było już OBOWIĄZKOWEJ informacji o najniższych cenach w ciągu ostatnich 4 tygodni, zapewne po to, by nie drażnić kierowców kwotami niższymi. W końcu wybory tuż tuż.
Czy w tym kraju będzie kiedyś normalnie?
Najnowsze komentarze