Wysokie ceny samochodów, zbyt mały zasięg oraz brak stacji ładowania. Te trzy powody są podawane najczęściej jako główne przyczyny małej popularności aut elektrycznych. Okazuje się też, że Polacy są jednym z najwięcej jeżdżących narodów Unii Europejskiej, na drugim miejscu po Niemcach. Jednak mimo tego wystarczyłaby Dacia Spring, by pokryć zdecydowaną większość naszych potrzeb w zakresie mobilności.
Badania Eurostatu pokazują, że Polak przejeżdża dziennie średnio 18,4 km. Zachowania podróżne pod względem pokonywanej odległości w ciągu dnia znacznie się różnią w zależności od kraju: w ciągu przeciętnego dnia (dzień roboczy lub wolny od pracy) Europejczycy pokonują od 5,6 km w Grecji i 7,6 km w Chorwacji do 19,0 km w Niemczech. Biorąc pod uwagę realny zasięg takiego samochodu jak Dacia Spring, w pełni naładowana byłaby „tankowana” rzadziej niż raz w tygodniu. Przy średniej 18,4 km dziennie trzeba by ją ładować co 10 dni.
Zobacz: nowe samochody Dacia
Blisko 50% tych podróży w Polsce to jazda do pracy. Sprawy prywatne zajmują nawet około 15% odległości, podobnie zakupy. Odwożenie dzieci do szkoły to 10%, dojazdy do szkoły i na uczelnie to również 10% (wartości przybliżone). Po co więc deklarujemy tak wielkie przywiązanie do większego zasięgu? Zapewne z przyzwyczajenia.
Mało kto potrafi sobie wyobrazić samochód o zasięgu 200 km, mając nawet w małym autku paliwo na 400 kilometrów lub więcej. Przecież małe diesle, takie jak Renault Clio 1.5 dCi, potrafią bez większego wysiłku przejechać nawet tysiąc na jednym tankowaniu.
Zobacz: Dacia Spring w miejskim teście Francuskie.pl
Zostawiając przyzwyczajenia głównym powodem braku chęci na zakup elektryków są ceny. Gdyby usunąć wszystkie auta spalinowe dzisiaj z oferty, to najtańsze auto kosztowałoby ponad 100.000 zł (Spring), ale realne ceny za odpowiednik Clio zaczynałyby się od 150.000 i w górę. Zoe kosztuje dzisiaj 180.000 zł a Megane E-Tech Electric z większym akumulatorem prawie 200.000 zł. I to jest główny powód niskiego nasycenia czystymi napędami.
Potrzebujemy wyższej siły nabywczej – i niższych cen.
Najnowsze komentarze