Rumunia to niezwykły kraj, który urzeka spokojnymi miasteczkami, górskimi krajobrazami i ciekawym światem motoryzacyjnym, w którym dominuje rodzima marka Dacia. Zobaczymy zarówno samochody z nowej gamy modelowej, jak i ciekawostki sprzed lat.
Więcej zdjęć znajdziesz w galerii pod artykułem – warto je przejrzeć wszystkie!
Rumunia była dla nas krajem tranzytowym, przez który biegła trasa do miejsca wakacyjnego wypoczynku znajdującego się w Bułgarii u wybrzeża Morza Czarnego. Chociaż stan dróg w kraju Dacii nie rozpieszcza kierowców, górskie widoki i senne, malownicze miasteczka, częściowo rekompensują trudy mozolnego pokonywania pozostawiającej wiele do życzenia nawierzchni. Osiedla domków z czerwonymi dachami, górujące nad nimi cerkwie i lokalne samochody tworzą tu specyficzny klimat, który sprawia, że podróż przez Rumunię z pewnością nie będzie nudna.
Loganowy raj
Dacia oczywiście nie jest jedyną marką samochodów w Rumunii, ale zarówno na podjazdach wiejskich posiadłości, jak i w większych miastach królowały rodzime pojazdy i to głównie Logan I i II generacji, Logan MCV, spotkaliśmy też mnóstwo wersji dostawczych i pick-upów. Niestety nie wszystkie pojazdy udało się sfotografować.
Zobacz także: tak mogłaby wyglądać nowa Dacia Jogger w wersji pick-up
Wyraźnie widać, że produkowana w Mioveni nowa generacja sedana również zaczyna cieszyć się popularnością. Przez dwa i pół dnia, które spędziliśmy na rumuńskich drogach widzieliśmy znacznie więcej egzemplarzy niż w Polsce od momentu debiutu. Logan służy taksówkarzom, straży granicznej i policji, chociaż jako radiowóz częściej spotykaliśmy Dustera.
O tym, że Logan ma dla rynku rumuńskiego duże znaczenie świadczy również bardziej rozbudowana oferta silnikowa III generacji, która pokrywa się z gamą Sandero. Na polskim rynku znajduje się tylko model ze 100-konną jednostką 1.0 z instalacją LPG, ale dobrze, że w ogóle jest. We Francji Dacia całkowicie zrezygnowała z Logana.
Test: Dacia Logan 1.0 TCe LPG; czy to paliwo kiedyś się skończy? Sprawdzamy zasięg
Jakie samochody kryją się w zaułkach?
Nasze oczy cieszyły przede wszystkim samochody, których w Polsce nie zobaczymy a przynajmniej mamy na to znacznie mniejsze szanse. W ruchu ulicznym przemykały modele 1300 i 1310, które Dacia produkowała na licencji Renault 12 a na poboczu dostrzegliśmy poprzednika Logana, model Solenza, który zjeżdżał z linii montażowych tylko od 2003 do 2005 roku.
W niektórych zaułkach można było dostrzec Dacię pick-up oraz SuperNova. Niestety nie udało nam się wypatrzeć nowego Joggera, jak sugerował Tomasz w jednym z artykułów, ale samochody transportujące nowe Sandero oraz Dustery z zakładów produkcyjnych w Mioveni owszem, i to całkiem licznie. Oprócz Dacii, po drogach jeździ mnóstwo modeli: Renault Thalia I generacji i to zarówno pod nazwą Thalia, Symbol, jak i Clio. Popularny jest też Symbol II generacji i Megane I.
Obowiązkowy punkt: Trasa Transfogaraska
Punktem, którego nie wolno pominąć podczas odwiedzin w Rumunii jest licząca 151 km trasa Transfogaraska, nie bez powodu jest uznawana za jedną z najpiękniejszych dróg na świecie. Górskie krajobrazy, skaliste urwiska, specyficzny żółtawy kolor traw i serpentyny, które zdają się ciągnąć prawie w nieskończoność, urzekają swoim pięknem.
Asfaltowa i zaskakująco szeroka droga pozwala wyjechać na wysokość 2.042 m w okolice jeziora Balea. Stąd można wyruszyć wyżej (już tylko pieszo) na pobliskie szczyty lub odpocząć po długiej podróży napawając się widokami, popijając kawę i próbując lokalnych serów. W sezonie turystów nie brakuje, ale miejsc parkingowych jest całkiem sporo. Koszt pozostawienia samochodu wynosi 2 rumuńskie leje za godzinę (płatność tylko gotówką). Można też szukać szczęścia na bezpłatnym parkingu na poboczu.
Liczne zatoczki zachęcają do zatrzymania się co kawałek i obserwowania wspinających się w górę samochodów i motocykli oraz fotografowania zapierających dech w piersiach widoków. Wielu podróżnych wykorzystuje miejsca przy drodze na piknik, ale trzeba uważać, w górach Fogaraskich mogą czaić się dzikie zwierzęta. Podczas naszej podróży, poboczem kroczyły dwa niedźwiedzie, które zdawały nie przejmować się sznurem samochodów i oczami wpatrzonymi w niecodzienny widok.
Rumunia pozostawiła w naszej pamięci malownicze krajobrazy i tylko jedno rozczarowanie – byliśmy tam zdecydowanie zbyt krótko. Z pewnością tam wrócimy!
Najnowsze komentarze