Trzy interesujące nas samochody zaprezentował na okładce aktualnego wydania tygodnik „Auto Świat”. To Citroën C5 pierwszej generacji (acz po liftingu), Nowe Renault Megane oraz Dacia Logan pierwszej generacji. Ale moją uwagę zwróciło coś innego – z trzema limuzynami marek uważanych za premium porównano plebejskiego bądź co bądź Volkswagena Passata. Jeśli to nie jest próba ratowania wizerunku marki, która posiłkuje się w biznesie potężnymi oszustwami (piszę w liczbie mnogiej, bo mam na myśli choćby tlenki azotu i dwutlenek węgla), to jak mam to inaczej nazwać? Jak to odebrać? A może całe to premium z Audi, BMW i Mercedesa, to tylko takie yeti – podobno istnieje, ale nikt go nie widział?
„Auto Świat” nr 50 (1050) z 07.XI.2015
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,50 zł
Koszt 1 strony: ponad 4,8 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C5, DS, DS3, Spacetourer, Xantia, 207, 407, Traveller, Clio, Megane, Duster, Logan
Pierwsza wzmianka o francuskich samochodach pojawiła się dopiero na stronie 9. Poświęcono ją nowemu wspólnemu projektowi koncernów PSA i Toyota, a chodzi oczywiście o Citroëna Spacetourera, Peugeota Travellera i Toyotę ProAce.
Znacznie więcej miejsca, bo aż dwie strony (12-13) poświęcono na prezentację czwartego wcielenia Renault Megane. I przyznać muszę z radością, że pierwsze zdania są dla francuskiego kompaktu naprawdę pozytywne. Pochwalono m.in. zmianę barw na prędkościomierzu, bo zawsze utyskiwano na jasne tło i ciemne cyfry w poprzedniku. Dziwnym trafem nie marudzono na koszmarne niebiesko-czerwone zegary w Volkswagenach sprzed kilku już ładnych lat, od którego źrenice się wściekały.
Ale po chwili miodu zaczyna się dawka dziegciu – marudzą na przestronność z tyłu, która „nie jest rekordowa w porównaniu z konkurentami, ale poprawa [w stosunku do poprzedniego modelu – przyp. KG] okazuje się odczuwalna”.
W ocenie 130-konnego diesla pochwalono jego płynne rozwijanie mocy, niedużą hałaśliwość (nawet na autostradzie) i rozsądne gospodarowanie paliwem (w teście wyszło średnio 5,5 l/100 km). Skrzynię manualną pochwalono za precyzję działania.
Wersja GT z 205-konnym benzyniakiem przyspiesza do setki w 7,1 sekundy i ma układ czterech skrętnych kół 4Control.
Nowe Megane uzyskał maksymalną notę pięciu gwiazdek! Jestem pod wrażeniem – brawo „Auto Świat”!
Wspomniałem na wstępie o „autoświatowym” awansie Passata do klasy premium, ale to mało – Volkswagen uzyskał w porównaniu tyle punktów, że pokonał nie tylko Audi A4, ale i Mercedesa C180 i BMW 318i! I nie tylko cena miała na to wpływ, bo Passat tani nie jest (bazowe ceny podstawowych wersji Passata i BMW różnią się jedynie o 410 zł!), a i tak trzeba jeszcze sporo dopłacić. Wspominam o tym, jako o ciekawostce. Teraz, to już zupełnie nie rozumiem, po co ludzie to kupują…
Na stronie 22. zamieszczono test Citroëna DS3 w jubileuszowej wersji 1955 napędzanego silnikiem 1.2 PureTech. „Auto Świat” pisze o nim wprawdzie, jako o DS 3, ale widać wyraźnie logo Citroëna, więc tak będę pisał o tym samochodzie. Wszak marka DS jeszcze tego modelu nie zaprezentowała, może (tak sobie gdybam) będzie to miało miejsce w Genewie.
Oczywiście wyjaśniając nazwę serii limitowanej (1955) „Auto Świat” przypomniał premierę Citroëna DS, która miała miejsce jesienią 1955 roku. Potem wspomniano o lakierze i choć wiem, że faceci rozróżniają tylko trzy kolory (i to wcale nie te od Kieślowskiego…), to trudno mi się zgodzić, że DS w wersji 1955 są granatowe. To fiolet! Głęboki, ciemny, ale fiolet! Nie jestem też przekonany, że to długie drzwi są odpowiedzialne za ograniczoną przestrzeń z tyłu ;-)
„Nie sądźcie po pozorach” chciałoby się rzec. Tyczy się to silnika – 110 KM z trzech cylindrów może się wydawać wartością nie rzucającą na kolana, ale setkę DS3 napędzany tym motorem osiąga po 9,6 sekundy, a więc całkiem nieźle. Silnik – co zauważył „Auto Świat” – pracuje cicho, ale brak precyzji zarzucono – tradycyjnie – skrzyni biegów.
Jakoś trudno mi się też zgodzić z miękkością zawieszenia. Citroënem DS3 jeździłem kilka razy, różnymi wersjami, i nie przyszłoby mi do głowy określenie „miękkie zawieszenie”. Owszem, jest nieźle, ale na pewno nie miękko! Nawet w tej wersji, z trzycylindrowym silnikiem.
Do tego nie spodobał się nieprecyzyjny – zdaniem tygodnika „Auto Świat” – układ kierowniczy. Skrytykowano też cenę (86.900 zł), ale pochwalono bogate wyposażenie. No to zerknąłem sobie do konfiguratora Audi A1. Nie ma wersji o zbliżonej mocy, więc podam Wam dwie ceny bazowe – z 95-konnym motorem 1.0 TFSI i pięciobiegową skrzynią manualną Audi A1 kosztuje od 76.300 zł, a za 125-konną jednostkę TFSI połączoną z sześciobiegowym manualem trzeba zapłacić już co najmniej 86.600 zł. I jak znam Audi – wszelkie dodatki będą kosztowały baaardzo dużo. Po dorzuceniu kilku podstawowych (klimatyzacja automatyczna, 17-calowe felgi, dobre radio, nawigacja i dodatki, które są w Audi z nimi nierozerwalnie związane), jakie są standardem w DS3 1955 cena 95-konnego Audi A1 urosła mi do przeszło 106.000 zł, a naprawdę nie chciało mi się szczegółowo analizować poziomu wyposażenia – pewnie byłoby jeszcze drożej. Ale w Audi jakoś redaktorów tygodnika „Auto Świat” zwykle ceny nie szokują… Choć takie słabsze o 15 KM A1 już po tych paru elementach wyposażenia dodatkowego okazuje się droższe od limitowanej serii DS3 o niemal 20.000 zł!
Ostatecznie Citroën DS3 1955 otrzymał notę czterech gwiazdek na pięć możliwych do uzyskania. Niby nieźle, ale jakby czegoś brak, zwłaszcza, że podstawowy zarzut dotyczył właśnie ceny.
Marudzenie na rzekomo wysokie ceny części zamiennych francuskich aut co trochę okazuje się bzdurą. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w aktualnym „Auto Świecie” w materiale poświęconym wtryskiwaczom do silników wysokoprężnych. Fabrycznie nowe w ASO do Peugeota 407 2.0 HDi, czy Renault Clio III 1.5 dCi kosztują mniej niż połowę tego, co trzeba zostawić u Volkwagena za pompowtryskiwacze do Golfa 1.9 TDI! Podobna relacja cen występuje przy zakupie w InterCarsie, a i regeneracja jest dużo tańsza w przypadku aut francuskich! Możecie o tym poczytać na stronach 30-31.
Citroëna C5 pierwszej generacji, ale po liftingu, zaprezentowano na stronach 38-39 w dziale Z drugiej ręki. Przyjrzano się przede wszystkim wersji bardzo popularnej, czyli 2-litrowemu dieslowi. Pochwalono bardzo wysoki komfort, przestronne wnętrze, niezłe fotele i kanapę, bogate wyposażenie, przestronny bagażnik, dobrą jakość plastików i w ogóle materiałów wykończeniowych, dobre wyniki testów zderzeniowych EuroNCAP oraz wspomnianą jednostkę napędową. Nie bez znaczenia dla kupujących pozostają też atrakcyjne ceny na rynku wtórnym.
Auto otrzymało jednak tylko 3,5 gwiazdki na pięć możliwych do zdobycia (czemu tak mało?), a w tekście wspomniano też poprzednika, czyli Citroëna Xantię.
Na stronach 40-43 wymieniono kilkanaście modeli, które – choć młode – mogą nosić ogniska korozji. I jak właściciele Dacii Logan pierwszej generacji, czy Dusterów się z tym liczą, to z reguły nie rozpaczają – kwestia zabezpieczenia antykorozyjnego pierwszych „nowożytnych” Dacii była szeroko komentowana. Ludzie płacili nieduże pieniądze i się na to godzili. Ale od Forda S-Maxa I generacji, Mazdy II generacji, Suzuki Grand Vitary z lat 2005-2015, Hyundaia i30 i Kii cee’d pierwszej generacji, czy – zwłaszcza – tak wychwalanych w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej Škody Superb I generacji i Volkswagena Passata B6 chciałoby się oczekiwać czegoś więcej.
Peugeota 207 pokazano na stronie 45. W roli potencjalnego rywala dla Toyoty Yaris II.
I to już wszystko o naszych ulubionych samochodach w aktualnym numerze tygodnika „Auto Świat”.
Krzysiek Gregorczyk; grafika: „Auto Świat”
Najnowsze komentarze