„Motor” nr 4 (3005) z 24.I.2011
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,99 zł
Koszt 1 strony: ponad 3,5 grosza
Warto kupić? Można
O jakich interesujących nas markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakim modelom poświęcono choćby odrobinę miejsca: C4, C5, C-Metisse, 307, 406, 407, Clio, Megane, Twingo, 1310, Duster
Zdjęcie Dacii 3110 w popularnej zwłaszcza w Rumunii wersji pick-up zamieszczono na stronie 4. Mnóstwo takich samochodów spotkaliśmy podczas rumuńskiego etapu w naszej podróży przez Bałkany Dacią Sandero przed niemal dwoma laty.
Kolejna Dacia, tym razem Duster, pojawiła się na stronie 7., jako ilustracja krótkiej notatki poświęconej wynikom sprzedaży Renault i Dacii na świecie.
Dwie strony dalej, również na marginesie, wspomniano o rabatach na Renault Twingo. Tegoroczne auta objęto rabatem w wysokości 3-5 tys. zł.
Nowego Citroëna C4 zaprezentowano na stronach 24-25. Już w podtytule stwierdzono, że samochód „poprawił się względem poprzedniej wersji tak samo jak C5”. Cóż – trochę racji w tym jest, ale drugą stroną medalu jest pewna utrata indywidualizmu :-(
Niżej z kolei napisano, że „wbrew panującym zwyczajom auto nie urosło”. To nieprawda. Urosło, choć może nie jakoś spektakularnie. Nowe C4 jest dłuższe od poprzednika o 5 cm, szersze o 1 cm i wyższe o 3 cm.
Potem jednak jest już lepiej. Rzeczywiście silnik 1.6 HDi może przypaść do gustu wielu użytkownikom, a poziom wyciszenia wnętrza jest znakomity. Regularne kształty bagażnika poparte jego dużą pojemnością, pozwalają na przewiezienie sporej ilości bagażu. W Polsce samochód wyposażony będzie seryjnie w koło zapasowe, więc 408-litrowy kufer zmniejszy się nieco – na Zachodzie przewidziano bowiem zestaw naprawczy, który zajmuje mniej miejsca. Jak się osobiście przekonałem – w naszym kraju jednak lepiej mieć normalny zapas…
Często mówi się, że niemieckie samochody są tanie w utrzymaniu, za serwis francuskich zaś trzeba płacić kosmiczne pieniądze. Jaka jednak jest prawda? „Motor” pokusił się o zestawienie dziesięciu modeli, każdy w dwóch wersjach silnikowych (benzyna i diesel), i porównanie kosztów ich użytkowania na dystansie 100.000 km. Wzięto pod uwagę realne spalanie, koszty ubezpieczenia, przeglądów, zmiany opon, napraw (poza ASO na najtańszych, ale możliwie najlepszych częściach zamiennych), a wszystko to z uwzględnieniem awaryjności dla aut 8-9-letnich wg TÜV. I co wyszło? Czy faktycznie Golfy są tak idealne, japońskie się nie psują, a za francuskie płaci się, jak za zboże?
To bzdury! O wszystkim tym możecie się przekonać zaglądając na strony 28-33. Wśród aut napędzanych silnikami benzynowymi najtańsza w utrzymaniu okazała się Astra 1.6, która tylko nieznacznie wyprzedziła Hondę Civic 1.6 i Renault Megane 1.4. Dwa najdroższe w utrzymaniu samochody, to Volkswagen Golf 1.6 8v i Peugeot 307 1.6.
Jeśli chodzi o diesle, to sprawa wygląda nieco inaczej. Najtaniej utrzymać Renault Megane 1.5 dCi, zaś Peugeot 307 2.0 HDi zajął miejsce ósme – przed Fiatem Stilo 1.9 JTD i Toyotą Corollą 2.0 D-4D. Golf 1.9 TDI był szósty.
Model koncepcyjnego Citroëna C-Metisse pokazano na stronie 35. Można kupić takie auto w skali 1:18 za 218 zł w salonach Citroëna. Przy okazji polecam Waszej uwadze sześć modeli rajdowych samochodów Sebastiana Loeba dostępnych w sklepie internetowym na stronie siedmiokrotnego Mistrza Świata.
W dziale Porady na stronie 43 padło pytanie o usterkowość Renault jako takiego, a całość zilustrowano fotką Clio II. Czytelnik (?) pyta, jak to jest z rankingami usterkowości, skoro tak wiele osób ma samochody tej marki i jakoś nie narzeka.
Porównanie dwóch aut segmentu D w dziale Używane znajdziecie na stronach 44-47. Nissana Primerę P1 porównano z Peugeot 406. Wspomniano też model 407 – następcę udanej 406-tki.
Okazuje się, że wskazanie Redakcji pojawiło się przy francuskim modelu, który uzyskał cztery gwiazdki wobec trzygwiazdkowego wyniku Nissana. To trochę zaskakujące, prawda? Okazało się jednak, że 406-tka jest znacznie odporniejsza na korozję, ma świetne zawieszenie doskonale znoszące trudy jady po polskich drogach, szeroką gamę silników, z których większość jest trwała i tania w obsłudze, a jednostki benzynowe nieźle tolerują „zagazowanie”.
I to już wszystko, co o samochodach francuskich napisał w tym tygodniu „Motor”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze