Kolejne zmieniające się na niekorzyść dealerów warunki współpracy, wycofanie z oferty popularnych i lubianych samochodów w wersjach klasycznych, takich jak Berlingo czy Rifter oraz kłopoty z dostępnością nowych aut powodują, że polska sieć sprzedawców Stellantis znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Część z nich zastanawia się nad zakończeniem współpracy po upłynięciu okresu wypowiedzenia umowy dealerskiej.
Dealerzy zarzucają Stellantis, że warunki współpracy nie pozwalają na utrzymanie rentowności biznesu. Ostatnio wprowadzone zmiany obniżają i tak już niskie wpływy z serwisu samochodów w Autoryzowanych Stacjach Obsługi. Aby prowadzić ASO dealer musi przestrzegać rygorystycznych wymagań w zakresie jakości i szkoleń. Koncern narzuca bardzo ostre wymogi m.in. co do oceny jakości pracy, prowadzenia rozbudowanej dokumentacji a uczestnictwo w płatnych szkoleniach jest obowiązkowe.
Realizacja ściśle narzuconych celów też jest coraz bardziej kłopotliwa. Z jednej strony narzucane są sztywne wymogi nawet w takich kwestiach jak ilość kontaktów z klientami, nie wspominając o wynikach sprzedaży, z drugiej brakuje nowych samochodów, które można by było sprzedać – Stellantis produkuje ich znacznie mniej niż kiedyś, tłumacząc to brakiem części do produkcji – w tym kryzysem spowodowanym COVID-19.
Dealerzy krytykują też, niewystarczającą ich zdaniem, akcje promocyjną i reklamową marek Stellantis w naszym kraju. Podkreślają przy tym, że mimo trudności z dostępnością aut i dłuższym czasem realizacji zamówień, poszczególne marki dysponują bardzo dobrymi samochodami, które wyróżniają się na tle konkurencji, ale bez reklamy trudno je sprzedawać w większych ilościach.
Wskazują m.in. na nowego Citroëna C4, Peugeot 308 i nowego Opla Astrę jako modele wiodące, a mniejsze, jak C3, C3 Aircross, 208 i 2008 czy Corsa, które mogłyby napędzić sprzedaż, zarówno w segmencie B2B jak i B2C. I rzeczywiście, patrząc na poszczególne samochody trudno nie zgodzić się z tą opinią. Nowy Citroën C4 z jego unikalnym w segmencie komfortem i bardzo nowoczesnym, modnym nadwoziem crossovera coupé oraz bardzo pozytywnymi recenzjami europejskich dziennikarzy oraz niezłą ceną mógłby, wraz z C5 Aircrossem, przekonać polskich klientów do szewronów. W roku 2022, w którym w sierpniu Toruniu ma odbyć się wielki ogólnoświatowy zlot Citroëna, jest wymarzona okazja by promować ten model i przypominać o polskich korzeniach marki. Citroëny C4 dostępne są też od ręki w internetowym sklepie marki.
Nowym Peugeot 308 jesteśmy zachwyceni. Oddaliśmy właśnie ten model do parku prasowego po tygodniu jazd próbnych i bardzo wysoko oceniamy ten model. Postęp, jakiego producent od poprzedniej generacji 308, jest ogromny. Szczerze polecamy wizytę w salonie Peugeot i zapoznanie się z nim. Nowa Astra również robi bardzo dobre wrażenie.
Dealerzy narzekają na brak dwustronnego przepływu informacji z warszawskiej centrali i niechęć do dialogu. Mają poczucie, że nie chce się tam słuchać ich głosu. I przywołują przykłady krajów, takich jak Hiszpania czy Austria, gdzie sieci sprzedaży poszły do sądu przeciwko importerowi. I nie wykluczają podobnych działań w Polsce. Uważają, że są w stanie działać skuteczniej i sprzedawać więcej, ale potrzebują z jednej strony wsparcia z drugiej bardziej otwartej polityki informacyjnej i wsłuchania się w ich potrzeby. Nasz rynek wchłonie w 2022 r. niecałe pół miliona nowych samochodów. Udziały Stellantis jako całości można bez problemu w Polsce zwiększyć – twierdzą. I mają na to swój pomysł, ale także wrażenie, że w Warszawie nie chce się ich słuchać.
W tej sytuacji przynajmniej część polskich dealerów marek Citroën, Opel i Peugeot, zastanawia się nad kontynuacją współpracy z koncernem. Mają o tyle łatwiej, że wszyscy znajdują się w okresie wypowiedzenia. W Stellantis to wiedzą i szukają też nowych dealerów, jednak obecny stan rynku motoryzacyjnego nie zachęca do takich inwestycji.