Ekipa składająca się z członków Twingo Klub Polska wyruszyła do Francji na 30-lecie modelu. Spontaniczny pomysł przerodził się w piękną wyprawę i wielką przygodę. Jak poradziły sobie cztery Renówki w trasie? Przeczytajcie relację, którą przygotowali Daniel, Bazyli, Jędrzej i Rafał.
Parafrazując klasyka „wspaniały to był wyjazd, nie zapomnę go nigdy”. Wszystko zaczęło się podczas tegorocznego, czerwcowego zlotu Twingo Klub Polska. Jak zapewne wszystkim wiadomo, najlepsze pomysły przychodzą po wprowadzeniu elementu baśniowego… i tak oto rzucona, przez Bazylego, myśl „Ej, a może pojedziemy do Francji na 30-lecie?” zaczęła kiełkować w głowach kilku z nas… Jak się ostatecznie okazało, skład wyklarował się dosyć szybko!
Patrząc od prawej:
- Bazyli w Twingo Graffiti, rocznik 1996, kolor… wiadomo
- Jędrzej w Twingo Chic & Sexy, rocznik 2007, kolor srebrny
- Rafał w Twingo Initiale Paris, rocznik 2004, kolor Jaune Sirius II, czyli szatańsko żółty
- Daniel w Twingo Kenzo, rocznik 2004, kolor Violet Empereur, albo inaczej fioletowy
Plan wyprawy był bardzo prosty: pojechać do Francji, godnie zaprezentować Twingo Klub Polska na 30 urodzinach Renault Twingo i wrócić do Polski. Całe szczęście nie lubimy prostych planów i nasz wyjazd przerobiliśmy na #twingotrip2023 „pełną gębą” Zaplanowaliśmy trasę, która obejmowała kilka bardzo ciekawych atrakcji, a całość wyglądała następująco:
16 sierpnia – zakazany parking pod okiem policji
Pierwszy dzień wyprawy. Ponieważ nie mieszkamy wszyscy w jednym miejscu, początkiem wyprawy była Łódź, gdzie do mnie, Rafała i Jędrzeja dołączył Bazyli. Miasto pięknie rozkopane, ale potrafiące ukoić zszargane nerwy serwując pyszny ramen
Z Łodzi wyruszyliśmy nieco spóźnieni w kierunku Drezna, do którego dotarliśmy późnym wieczorem. Parkowanie na zakazie pod hotelem spotkało się z uznaniem drezdeńskiej policji, która przejeżdżając obok pokiwała głowami i dało się odczuć ich przekaz, który brzmiał mniej więcej jak: „Respekt, meine Herren!”. Hotel jak to hotel, obsługa była miła, ale goście za ścianą 2/10. Nasza integracja została przerwana w trakcie rozważań o poezji Juliana Tuwima wspieranych sokiem z chmielu. Podejrzewamy, że byli to zwolennicy Johanna Wolfganga von Goethego… a przynajmniej tego się trzymajmy ;)
17 sierpnia – wiadomo, że Porsche to nie Twingo, ale…
Wczesnym rankiem ruszyliśmy do warsztatu DEKR’y, w celu nabycia „zielonych eko przepustek”, które pozwalały nam na dalszą podróż po terenach zachodnich sąsiadów. Jak się bowiem okazało, nasze „staruszki” mogą stać się super eko za jedyne 7€ od sztuki. Jako legalni i ekologiczni użytkownicy dróg ruszyliśmy w dalszą podróż.
Podróż nie trwała zbyt długo, ponieważ głód dał znać o sobie i zatrzymaliśmy się przy autostradzie na wyborne śniadanie, po którym ruszyliśmy dalej w stronę Stuttgartu. Podczas śniadania spotkaliśmy kilka ekip w Peugeot 205, które brały udział w Europ’Raid.
Późnym popołudniem dojechaliśmy do pierwszej atrakcji podczas #twingotrip2023, czyli „Das Porsche Museum” lub bardziej po ludzku Muzeum Porsche.
Niesamowite miejsce, które prezentuje historię marki. Wiadomo, że Porsche to nie Twingo i nigdy nim nie będzie, ale można pooglądać naprawdę piękne samochody i nie tylko.
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zrobili zamieszania pod budynkiem muzeum. Jak powszechnie wiadomo Twingo wzbudza pozytywne emocje, a dodatkowo jak jeszcze ma się w zespole Twingo Graffiti to nie ma zmiłuj.
Po zrobieniu hałasu w postaci „łuu tuu tuu tuu” na 4 fajerki (podłączyło się nawet jakieś BMW, ale bądźmy szczerzy… gdzie mu do nas) ruszyliśmy w stronę Francji. Późnym wieczorem dotarliśmy do miejscowości Miluza, gdzie na bardzo fajnym kempingu czekał nas zasłużony odpoczynek. Była wspaniała integracja i w czasie kiedy my bawiliśmy się wspaniale reszta kempingowców czekała aż skończymy
Oczywiście na kolację nie zabrakło polskiego kawioru, czyli… kaszanki.
18 sierpnia: kolejne oblicze motoryzacji i spotkanie z Louisem De Funèsem
Rano przywitała nas piękna pogoda (w sumie to codziennie było pięknie… albo raczej upalnie). Jeszcze tylko śniadanie, pakowanie i ruszamy dalej.
Kolejny punkt naszej wyprawy to znów muzeum. Tym razem było to Musée National de l’Automobile, Collection Schlumpf w Miluzie. Krótkim zdaniem można określić je tylko w jeden sposób: „łooooo Jezusku słodki”. Kto był ten wie, ale kto nie był, ten nie uwierzy i musi pojechać zobaczyć to na własne oczy W sumie jest tam ponad 450 wyjątkowych samochodów, a tyle Bugatti w jednym miejscu to nawet w fabryce nie mają. Coś wspaniałego.
Była też wystawa czasowa pt. „W Drodze z Louisem De Funèsem”, na której były zaprezentowane najbardziej znane samochody z filmów z udziałem Louisa De Funèsa. Po odwiedzeniu muzeum skierowaliśmy się w kierunku lotniska Chambley w miejscowości Hagéville, żeby po kilku godzinach dotrzeć na miejsce zlotu!
Byliśmy naprawdę szczęśliwi, że udało nam się pokonać taki kawał drogi bez żadnej awarii czy innej słabej przygody. W końcu nasze twingasy to nie młodzieniaszki z przebiegiem 5 tysięcy kilometrów. Ale jak to mówią: jak dbasz tak masz Po przywitaniu się z Mellissą i Usaginou, czyli organizatorami zlotu, zapoznaliśmy się z pierwszymi ekipami, które już przybyły na miejsce. Pierwsze wrażenie? Coś mało ich przyjechało Oprócz nas było może z 15-20 Twingo. No, ale w końcu impreza miała zacząć się oficjalnie dopiero następnego dnia.
19 sierpnia: Renault Twingo „pick-up”, „Jet” i ponad 150 innych!
Na ten dzień czekaliśmy całą wyprawę. O ile wieczorem samochodów było niewiele to od samego rana przybywało ich z każdą minutą. Z każdą minutą rosła ekscytacja całym wydarzeniem!
Plan zlotu przewidywał między innymi, oprócz spotkania ludzi, dla których Twingo to styl życia, show w wykonaniu Twingo Jet, Wielką Paradę Twingo, gry komputerowe oraz zabawę terenową. Było również stoisko, które było swoistym Muzeum Twingo. Można było zobaczyć tam całe mnóstwo gadżetów, modeli i innych eksponatów związanych z Twingo. My również mieliśmy swoją półkę, na której pokazaliśmy kilka rzeczy. Prawie zapomniałem, była również tablica, na której można było zaznaczyć skąd się przyjechało. Zgadnijcie kto przebył najdalszą drogę? Tak, wiem, że ktoś spostrzegawczy zaraz powie, że na ścianie była naklejka Twingo z Ukrainy, ale nie widzieliśmy żadnego samochodu z tablicami ukraińskimi, więc nie liczy się
Zobacz także: Cztery Renault Twingo I z 1993 roku dostają nowe życie z okazji 30-lecia modelu
Po kilku godzinach niemal cały plac, przed hangarem 810, wypełniony był przez ponad 150 Twingo (wg naszych obliczeń). Były wszystkie generacje, wszystkie fazy. Można było dostać oczopląsu. Przyjechały samochody seryjne, tuningowane, kompletnie zmodyfikowane… Z silnikami, bez silników, z silnikami od motorów, z 2 silnikami, elektryczne itp., itd. Każdy znalazł coś dla siebie.
Nie będzie przesady, jak stwierdzę, że Graffiti Bazylego zrobiło furorę. Było naprawdę wyróżniającym się Twingo na całym zlocie. Wycieczki do naszej miejscówki trwały przez cały dzień. Przyszli ludzie z prasy, telewizji i chyba radia. Grzaliśmy się w blasku Graffiti przez 2 dni Oczywiście nasze też wyglądały dostojnie, szczególnie szatańsko żółta Initialka Rafała.
Największą atrakcja zlotu był oczywiście show w wykonaniu Twingo Jet. Była moc! Kto nie wie czym jest to cudo, odsyłam do Youtuba. Można obejrzeć sporo filmików. W skrócie to Twingo pozbawione silnika spalinowego i posiadające jedynie silnik odrzutowy. Czuć było moc, nawet jak stał sobie spokojnie Cały dzień upłynął nam na oglądaniu samochodów, rozmowach z ludźmi i ukrywaniu się przed słońcem.
Wieczorem była tradycyjna integracja i znowu poszliśmy spać jako ostatni
20 sierpnia: przystanek Luksemburg
Ten dzień był już dla nas krótszy – czekała nas podróż do Luksemburga. Do południa znowu oglądaliśmy samochody, był w końcu czas na zakupy w butiku Generation Twingo. Był jeszcze jeden pokaz Twingo Jet i to byłoby na tyle. Spakowaliśmy namioty, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. Łezka w oku kręciła się na myśl, że kolejna taka impreza dopiero za 5 lat…
Podczas drogi do Luksemburga, dzięki Pokemonom (nie pytajcie), trafiliśmy do miasteczka Florange, w którym odbywała się zlot starych samochodów. Oczywiście Bazyli zaprezentował się tam godnie
Kolejny przystanek to już Luksemburg, który jest bardzo ładnym miastem. Obowiązkowy spacer, ponieważ nie samymi samochodami człowiek żyje, był męczący jednak widoki zrekompensowały ten wysiłek. Wieczorem były gry i zabawy umysłowe przy winie z ziemniaków.
Zobacz test: Renault Austral 160 KM kontra Mercedes GLB 250 okiem Australijczyka
21 sierpnia: Twingo na tor!
Pożegnaliśmy Luksemburg i udaliśmy się do ostatniego punktu naszej wyprawy. Szanowni Państwo, wisienka na torcie, creme de la crème… Nürburgring! Ależ to były emocje! Zaparkowaliśmy na pobliskim parkingu, który w niedługim czasie zapełnił się cały. Poszliśmy kupić bilety i czekaliśmy do 17m aby wjechać na tor. Pierwotny plan zakładał wjazd na sam koniec, aby bez przeszkód przejechać tor. Jednak coś nas tknęło i postanowiliśmy wjechać od razu. Sam przejazd… no cóż… żadne słowa, ani żadne filmy na Youtube nie oddają tego co się tam dzieje. Musicie wierzyć na słowo, że jazda seryjnym Twingo z boksem dachowym dawała tyle adrenaliny, że włosy na rękach jeżyły się jeszcze kwadrans po jeździe
Trasa naszego przejazdu wiodła przez Nordschleife. Malownicze 21 km. Całe mnóstwo zakrętów i szybkich prostych odcinków. Wiadomym było, że nikogo nie wyprzedzimy, ale i tak było mega zaj… znaczy super
Wychodząc z terenu toru, po nabyciu pamiątkowych naklejek na klapy naszych bolidów, usłyszeliśmy, że tor został zamknięty z powodu wypadku (najprawdopodobniej). Zmiana planu opłaciła się I tak oto pozostał nam już tylko powrót do domów, ale wcześniej nocleg w miejscowości Wetzlar.
Wyborna uczta w postaci burgerów była doskonałym zwieńczeniem tego pięknego dnia.
22 sierpnia: ostatnie 1000 km
Ostatni dzień #twingotrip2023 upłynął nam na jeździe… dużo tej jazdy było. Ponad 1000 km z krótką przerwą na odpoczynek. Jeszcze przed północą wszyscy zameldowali się w domach.
Podsumowując: był to epicki wyjazd, w czasie którego przejechaliśmy ponad 3100 km, zobaczyliśmy w muzeach i na zlotach pewnie z 1000 samochodów. Poznaliśmy dużo fajnych ludzi. Jedliśmy kebaby, burgery i jogurt z kury. Były też Bociany, dużo Bocianów
Jednak najważniejsze, że spełniliśmy swoje marzenie, jakim było uczczenie 30 urodzin Renault Twingo podczas mega zlotu, który zorganizowało Generation Twingo z Francji.
Bohaterskie twarze… można machać jak zobaczycie w trasie albo gdziekolwiek
Do zobaczenia na drodze!
Daniel
tekst: Daniel Mróz
zdjęcia: Jędrzej Kacperek, Rafał Rysiew, Daniel Mróz, Bazyli Smolarski
Najnowsze komentarze