Używane Renault Clio III oraz Dacia Sandero pierwszej generacji mogą być tanimi autami do poruszania się na codzień. Clio zaoferuje nieco wyższy komfort i wyciszenie, Sandero minimalne koszty eksploatacji i wygodniejsze wsiadanie.
Kilka miesięcy temu Pani Joanna poszukiwała taniego samochodu do dojazdów do pracy z prawdziwym przebiegiem i sprawną klimatyzacją. Budżet około 10 tysięcy złotych i osobiste preferencje zawęziły poszukiwania do Renault Clio trzeciej generacji i pokrewnej Dacii Sandero I. Na pozór podobne modele różnią się jednak diametralnie w wielu aspektach z jakością wykonania i komfortem jazdy włącznie.
Dacia Sandero I – jest tanio
Pierwsza generacja Dacii Sandero produkowana na europejski rynek od 2008 do 2012 roku podbiła serca klientów fenomenalną relacją ceny do oferowanej funkcjonalności pojazdu. Za cenę najtańszego modelu segmentu B klienci otrzymywali zaskakująco przestronne nadwozie i trwałą mechanikę przetestowaną w innych modelach koncernu Renault. Sandero I opracowano na płycie podłogowej trzeciej generacji Clio z którym dzieli układ jezdny i szereg jednostek napędowych. Wnętrze zaprojektowano i wykonano jednak z wyraźnym naciskiem na niską cenę ostateczną.
W przeciwieństwie do modeli rumuńskiej marki pamiętanych przez starszych kierowców, Sandero I zabezpieczono przed korozją przyzwoicie – egzemplarze bezwypadkowe nie korodują. W egzemplarzach bazowych rażą nielakierowane zderzaki, lusterka i listwy ochronne które płowieją na słońcu już po kilku latach. Niską jakość widać także we wnętrzu, co przy oględzinach pierwszego egzemplarza Sandero zauważyła Pani Joanna – tworzywa są tanie i tandetne, bardzo łatwo je zarysować. Na domiar złego są słabo spasowane. Tapicerka oczywiście także jest budżetowa, okazuje się jednak trwała i łatwa w czyszczeniu. Próba dopasowania miejsca za kierownicą zakończyła się niemiłym rozczarowaniem – wysokiej osobie wieniec kierownicy zasłania górną część zegarów.
W czasie jazdy jednak każde oglądane Sandero zachowywało się poprawnie i dobrze radziło sobie z miejskimi dziurami – wysoki prześwit Pani Joanna zanotowała zdecydowanie na plus. Największą zaletą Sandero I była jednak przestrzeń na tylnej kanapie i bagażnik mieszczący 320 litrów. Zarówno w przypadku Dacii Sandero I jak i Clio III pod uwagę brany był tylko oszczędny diesel 1.5 dCI z bezpośrednim wtryskiem common raill o mocy 68-86 KM – w gamie Clio oferowano wersje 68, 75, 86 i 106 KM także łączone z pięciobiegową przekładnią manualną. Taki zestaw niezależnie od modelu jest gwarantem ascetycznego zużycia oleju napędowego.
Renault Clio III
Równolegle z oględzinami Dacii Sandero I Pani Joanna wertowała ogłoszenia w poszukiwaniu trzeciej generacji Clio. Estetycznie zaprojektowane nadwozie pozostawało aktualne od 2005 do 2012 roku, oferowano wersje trzy i pięciodrzwiową oraz funkcjonalne kombi – wszystkie doskonale zabezpieczone przed korozją. W przypadku Clio niezwykle łatwo o egzemplarz wyposażony w elektrycznie sterowane szyby, komputer pokładowy czy klimatyzację – elementy które w Sandero stanowiły często szczyt marzeń. Wnętrze wykonano z dużo lepszych materiałów, tworzywa są dokładnie spasowane i lepiej znoszą użytkowanie – twarde są tylko dolne partie deski rozdzielczej. Punktem decydującym o finalnym zakupie Clio III w przypadku Pani Joanny był komfort jazdy, zachowanie na drodze i możliwość dopasowania fotela i kolumny kierowniczej wedle swoich potrzeb. Dodatkowo sam fotel również jest wygodniejszy i w pewnym stopniu trzyma ciało w zakrętach. Przestrzeń na tylnej kanapie Clio jest tylko nieznacznie mniejsza niż w spokrewnionej Dacii. Minusem jest sporo mniejszy bagażnik – W Clio III mieści 288 litrów.
Pamiętajmy także o ogromnej podaży używanych Clio III. Prognozowane koszty obsługi serwisowej były identyczne, dzięki czemu Pani Joanna zdecydowała się na zakup właśnie wpadającego w oko Clio.
Najnowsze komentarze