Tak sobie popatrzyłem na ten tytuł i dochodzę do wniosku, że to jakaś magia, jak dla większości ludzi w opisie konfiguracji sprzętu komputerowego ;-) Niestety nic na to nie poradzę, że taki właśnie samochód testowałem przed paroma tygodniami. Ba – nie tylko nie poradzę, ale bardzo chętnie takie auto sam bym nabył. Bo DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, to naprawdę fajny samochód.
Fajny? Cóż to za określenie ;-) Ale przypominam naszym stałym Czytelnikom, a nowym polecam uwadze, swój felieton sprzed niemal dwudziestu już miesięcy na temat tego, jakie samochody uważam za fajne, a jakie nie. I według tej mojej prywatnej klasyfikacji DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, jak zresztą każdy DS 5, fajny jest zdecydowanie.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 nie jest samochodem tanim. Przynajmniej w wartościach bezwzględnych, gdy popatrzymy na samą kwotę. Bazowa cena według danych importera na połowę października wynosiła 143.900 zł. Dużo? Cóż – tak się może wydawać. Tyle że najtańsza w cenniku odmiana wyceniana jest na 124.900 zł, czyli 19.000 zł mniej. Auto ma wtedy pod maską 120-konnego diesla i manualną skrzynię, co oznacza, że 60 KM i sześciobiegowy automat japońskiej firmy Aisin kosztują łącznie blisko 20.000 zł. Warto wydać? Cóż – tu każdy musi sobie odpowiedzieć sam.
Dodajmy, że w cenniku jest jeszcze jedna droższa wersja, oprócz tych kilku tańszych. To DS 5 Be Chic Hybrid4 ETG6 kosztująca 177.900 zł. Dodajmy w tym miejscu, że DS 5 jest dostępny w jednej tylko wersji wyposażenia, właśnie Be Chic, która klient może sobie wzbogacić o różne elementy. Spójrzmy więc, co pojawiło się w testowanym samochodzie i ile to kosztowało:
– alarm – 1.000 zł;
– alarm niezamierzonego przekroczenia linii (AFIL); w cenie jest szklany dach i Head-Up Display – 6.100 zł;
– Pakiet DS Connect Navi: nowa nawigacja satelitarna DS Connect Navi firmy TomTom z pakietem usług internetowych + ekran dotykowy 7″ + obsługa protokołów MirrorLink® oraz Apple Carplay™ + radio cyfrowe + zestaw głośnomówiący Bluetooth + port USB + gniazdo jack + DS Connect Box + wspomaganie parkowania: czujniki z przodu i z tyłu oraz kamera cofania – 5.900 zł;
– system bezkluczykowego dostępu i uruchamiania – 2.000 zł;
– system Hi-Fi Denon (10 głośników z kanałem centralnym i subwooferem) – 3.000 zł.
Do tego dochodzą dopłaty za tapicerki – standardowa nazywa się Basalt Black i jest oferowana w cenie bazowej, ale jeśli chcecie mieć DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 z tapicerką skórzano-materiałową, to musicie się liczyć z dopłatą rzędu 3.500 zł, a jeśli wolicie skórę, to dopłacicie od 7.900 zł przez 13.900 zł (tapicerki ze skóry Nappa), aż po nawet 15.900 zł za skórzane tapicerki semi-anilinowe. W przypadku wszystkich tapicerek ponadstandardowych otrzymacie też obszytą skóra kierownicę oraz elektrycznie sterowane fotele kierowcy i pasażera.
Felgi standardowe mają 16” i oczywiście wykonano je ze stopów lekkich, ale montuje się jej jedynie ze 120-konnymdieslem. Mocniejsze wersje mają seryjnie 17-calowe felgi o wzorze Houston, za wyjątkiem 210-konnego benzyniaka, do którego w fabryce zakłada się 18-calowe felgi Adelaide. W innych wersjach (poza BlueHDi 120, gdzie są niedostępne) kosztują 2.400 zł. W aucie takim, jak testowane, czyli DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, można mieć też 19-calowe felgi Cairns, ale trzeba na nie wyłożyć po 1.000 zł za sztukę.
Nie zdziwi chyba nikogo, że dopłaty wymagają też lakiery inne, niż bazowy Gris Hurricane. Kosztują po 2.800 zł, chyba że zdecydujecie się na Blanc nacré, na który wyłożycie 3.600 zł. Ale jest naprawdę śliczny ;-) więc warto.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 jest samochodem dobrze wyposażonym. Ma oczywiście całkiem sporo różnych elementów poprawiających bezpieczeństwo, w tym ABS, ESP, system wspomagania nagłego hamowania (BAS), system ostrzegania o nagłym hamowaniu (ARS), elektroniczny rozdział siły hamowania (REF), czołowe, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne, zabezpieczenie przed otwarciem tylnych drzwi przez dzieci. Jest też wyposażenie poprawiające i bezpieczeństwo, i funkcjonalność, jak na przykład automatyczny elektryczny hamulec postojowy, czy wspomaganie ruszania pod górkę. Tempomat z ogranicznikiem prędkości, to oczywista oczywistość ;-)
Na bezpieczeństwo mają też wpływ znakomite reflektory. To Pakiet DS LED Vision: nowa identyfikacja świetlna DS LED Vision (dwufunkcyjne, dynamiczne reflektory przednie w technologii xenon-LED) + spryskiwacze reflektorów + światła do jazdy dziennej w technologii LED + reflektory przeciwmgłowe LED + funkcja doświetlania zakrętów wzbogacony o czujniki parkowania z przodu i z tyłu samochodu. Lampy te zapewniają bardzo dobry, precyzyjnie rozkładający się strumień świetlny i świetnie rozświetlają ciemności – powinno się wychwycić wszelkie potencjalne zagrożenia przed samochodem. Nie muszę chyba dodawać, że zarówno reflektory, jak i wycieraczki, wyposażono w pełną automatykę.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, jak każdy DS 5, ma składane elektrycznie lusterka boczne, które oczywiście są też elektrycznie ustawiane i podgrzewane. W ich obudowach znajdziecie też LED-owe kierunkowskazy. Z kolei wewnętrzne lusterko jest seryjnie elektrochromatyczne, a w osłonach przeciwsłonecznych przed kierowcą i pasażerem zamontowano lusterka z podświetleniem.
Szyby w tylnych drzwiach oraz szybę w pokrywie bagażnika przyciemniono. Oczywiście szyby we wszystkich drzwiach opuszczane i podnoszone są elektrycznie. W DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 (dotyczy to także 150-konnego diesla) zastosowano laminowane szyby w drzwiach przednich, co poprawiło i tak dobre wyciszenie wnętrza w tym samochodzie.
Testowy DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 wyposażony był – jak wspomniałem – w szklany dach, wprawdzie w pakiecie, ale można ten element zamówić niezależnie. Kosztuje wówczas 3.500 zł i wraz z nim otrzymacie LED-owe oświetlenie wnętrza. Z wnętrza samochodu są to jednak trzy szklane sekcje (choć na zewnątrz oczywiście jest to cały dach) przedzielone podsufitką. Każdą z tych trzech sekcji można niezależnie zasłonić elektrycznie sterowaną roletką.
Jeśli już jesteśmy przy szklanym dachu, to warto, jak sądzę, wybrać pakiet składający się właśnie z takiego dachu, systemu AFIL i przeziernego wyświetlacza (Head-Up Display), bo w komplecie zapłacicie za to wszystko 6.100 zł, natomiast sam HUD wyceniany jest na 5.000 zł, do tego dochodzi dach za wspomniane 3.500 zł, widać więc, że warto brać opcje hurtem ;-)
Cennik, na który się wcześniej powołałem, zawiera jeden element wyposażenia, w dodatku seryjny, którego w testowanym DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 niestety nie było. To zegarek na desce rozdzielczej. Analogowy, ze wskazówkami znaczy się, który bardzo mi się podobał jeszcze w Citroënie DS5. Testowy DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 go nie posiadał. Owszem – na ekranie systemu multimedialnego jest sekcja wskazująca czas, ale tu nie chodzi o poznanie godziny! Ten zegarek na desce był po prostu elementem zdobniczym. Był piękny. Wnosił wartość do wnętrza. Bardzo żałuję, że go już nie ma, nie licząc cennika, z czego akurat trudno się cieszyć. W samochodzie zamiast zegarka jest tylko zaślepka z logo marki. Tuż nad przyciskiem START / STOP.
Elektryczne sterowanie foteli oferowane – jak wspomniałem – seryjnie z tapicerkami skórzanymi (nawet z tą najtańszą) byłoby miłym gadżetem. Niestety testowany przeze mnie DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 nie posiadał tego wyposażenia. Mimo to fotele muszę ocenić dobrze. Mają wprawdzie trochę za krótkie, moim zdaniem, siedziska (preferuję raczej długie), za to oferują naprawdę dobre podparcie wszystkich części ciała i są wygodne. Nawet dłuższe trasy pokonane bez zatrzymywania nie powodują zmęczenia. Fotel kierowcy wyposażono w regulację podparcia lędźwiowego, co jest dodatkową zaletą.
Wspomniane wcześniej wewnętrzne lusterko ogranicza w dość dużym stopniu widoczność do przodu. Pewnym rozwiązaniem jest maksymalne opuszczenie fotela kierowcy, ewentualnie bycie niskim kierowcą ;-) ale to trochę protetyczne działanie. Z kolei widoczność do tyłu jest ograniczona przez spojler/poprzeczkę na tylnej szybie. W ogóle DS 5 sprawia wrażenie auta mało przeszklonego, ale tak naprawdę poza wspomnianymi kwestiami widoczność jest na dobrym poziomie.
Auto jest też całkiem przestronne. Powstało wszak na płycie podłogowej Citroëna C4 Picasso, a wiemy, że można na niej wyczarować całkiem pojemny samochód. Oczywiście DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 (oraz inne wersje tego samochodu) nie jest minivanem, choć są dziennikarze zaliczający go do crossoverów, ale moim zdaniem ten samochód trudno zaszufladkować. Jest inny. I to jego wielka siła.
Jak wspomniałem – przestronność jest całkiem dobra. Nieźle wypada także bagażnik, który ma według normy VDA 468 dm³. Dla porównania BMW serii 3 Touring (czyli kombi) dysponuje kufrem o pojemności 496 litrów (normy nie podano), a Audi A4 (B9) Avant ma 505 litrów (również nie znam normy). Ale pamiętajmy – to klasyczne kombi segmentu D, a DS 5 tak nie do końca do tego segmentu przynależy i nie ma nadwozia kombi – to hatchback. Mimo to pojemnością kufra ustępuje rywalom kombi nieznacznie. A pamiętać należy, że zarówno Audi, jak i BMW są – w nadwoziach kombi – sporo dłuższe od DS 5. W przypadku Audi jest to aż 20 cm.
Oczywiście DS 5 wyposażono w otwór w oparciu kanapy umożliwiający przewożenie długich przedmiotów (tzw. otwór na narty). Jak zwykle w takich sytuacjach ogranicza to jednak funkcjonalność samochodu – korzystając z tego otworu trzeba zrezygnować z możliwości przewiezienia pięciu osób. Nie zawsze jednak jeździ się całkowicie wypełnionym samochodem, a rzekłbym, że nawet rzadko, w związku z czym warto mieć możliwość przewiezienia czegoś dłuższego wewnątrz auta.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, jak każdy inna wersja tego samochodu, zapewnia całkiem przyzwoitą przestronność wnętrza. Nie, nie jest to duży minivan, ale jak na swoją klasę DS 5 prezentuje całkiem rozsądne wymiary wnętrza. Podkreślić należy dbałość o szczegóły ułatwiające życie podróżnym. Takim drobiazgiem, na który nie zwraca się uwagi w momencie zakupu, jest na przykład wgłębienie w plastikowej okładzinie słupka B na wysokości stóp. Pozwala ono na wygodniejsze wsiadanie, czy wysiadanie z samochodu. Mała rzecz, a jakże przydatna.
Zadbano też o inne szczegóły. Wnętrze schowków w drzwiach wyłożone jest materiałem, co skutkuje brakiem stukania włożonych tam przedmiotów o plastik drzwi. To normalne w autach segmentu premium i DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 wpisuje się w tę normę. Auto ma też grube, przyjemne dywaniki z metalizowanym logo marki. Owszem, gdy przyjdzie nam czyścić te dywaniki, to już niekoniecznie będą się nam one podobać, ale cóż – coś za coś ;-) Specyfika naszej strefy klimatycznej, gdzie o błoto nietrudno. Ponieważ jednak ocieplenie klimatu postępuje, z czasem problem może zniknąć ;-)
Przyznać trzeba, że DS 5 jest wykonane bardzo starannie. Szwy na tapicerce są równiutkie, spasowaniu elementów też trudno coś zarzucić, zadbano również o materiały wykończeniowe, choć w testowanej wersji nie były wcale te najdroższe. Powiedziałbym nawet, że plastik deski rozdzielczej trochę raził na tle pozostałych materiałów, ale to takie czepianie się na siłę.
Tapicerka, choć z tych tańszych, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Fotele zapewniają dobre trzymanie boczne, a jednocześnie nie pozbawiono ich komfortu. Świetne zagłówki są nie tylko wygodne, ale i zapewniają dobry poziom bezpieczeństwa.
Jedyne, do czego można by się było przyczepić w kwestii montażu, to drobne niedoskonałości bocznych części deski rozdzielczej. Te, których nie widać w innych przypadkach, jak tylko przy otwartych drzwiach przednich. Tam wypatrzyłem jakieś takie nie do końca równe plastiki, ale umówmy się – nie ma to najmniejszego znaczenia. Chyba niewielu z nas jeździ z otwartymi drzwiami i wpatruje się wówczas w boczne elementy deski rozdzielczej.
Zadbano o dobre wyciszenie wnętrza i to nie tylko stosując wspomniane wcześniej laminowane szyby. Na przykład wykładzina bagażnika ma pod spodem kawał grubej gąbki, która nie tylko amortyzuje drgania kufrze, ale przede wszystkim wycisza ewentualne odgłosy dochodzące z tamtych okolic. Dodajmy, że zawieszenie również pracuje cichutko.
Jedynie dźwięk silnika – i to było zaskoczenie – momentami okazał się nader chropawy. Diesle produkowane przez koncern PSA są jednymi z najlepszych na rynku, 2-litrowa jednostka jest naprawdę świetna, pracuje kulturalnie i płynnie, a do tego cicho, jednakże w testowanym egzemplarzu DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 potrafiła generować trochę chropawy dźwięk. Zdarzyło mi się to chyba po raz pierwszy w przypadku tego silnika. Nie, nie było to męczące, czy jakieś nadmierne, wiele osób zapewne nie zwróciłoby na to uwagi, ale testując samochody staram się ocenić każdy element auta. I tutaj moją uwagę zwrócił dość dziwny odgłos pracy jednostki napędowej.
Co do samego silnika, to trudno mieć jakieś inne zastrzeżenia. Generuje on 180 KM mocy maksymalnej, której szczyt osiągany jest przy 3.750 obr./min. Maksymalny moment obrotowy osiągany jest przy 2.000 obr./min i sięga 400 Nm. Silnik ów jest w DS 5 łączony tylko ze skrzynią automatyczną. Producent twierdzi, że od 0 do 100 km/h takie auto przyspiesza w 9,2 sekundy, a prędkość maksymalna sięga 220 km/h. Nie sprawdzałem tych danych – w Polsce nie wolno jeździć tak szybko, a z kolei zapewnienie odpowiednich warunków pomiarowych dla sprawdzenia przyspieszenia leży poza moimi możliwościami.
Mogę za to napisać, że silnik płynnie rozwija moc, choć przyspieszenie samochodu nie jest jakieś spektakularne. Owszem – DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 przyspiesza dobrze, wydajnie, ale po prostu nie wciska w fotel. Auto jest kulturalne, to nie osiłek spod budki z piwem, a mocny przystojniak, który wie, jak zaintrygować kobietę. Współpracuje z kierowcą chętnie i z zaangażowaniem, ale nie robi z tego żadnej afery. I taki właśnie powinien być ten samochód. Elegancki, kulturalny, ale nie ordynarny.
Seryjnie DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 wyposażony jest w system Stop&Start. To znaczy, że jest nie tylko wystarczająco mocny, ale I przyjazny dla środowiska. System ów działa bardzo dobrze – wyłącza silnik niemal niezauważalnie i podobnie łagodnie go uruchamia. Czyni to zresztą bez zbędnej zwłoki i trudno będzie mu zarzucić, że działa wolno. Oczywiście gdybyście przeczytali test tego auta w jakiejś fotogazetce, to wszystko możecie tam znaleźć, ale zapewniam Was – to dobrze działający system!
Stop&Start stosuje się po to, by obniżyć zużycie paliwa w ruchu miejskim. Inną zaletą płynącą z tego systemu jest ograniczenie hałasu. I faktycznie – jak na 180-konny samochód DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 spala w mieście całkiem rozsądne ilości paliwa. W gęstym stołecznym ruchu, ale podczas jazdy dość dynamicznej, testowy DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 potrzebował średnio 7,7 l/100 km. To wprawdzie o 2,5 l/100 km więcej, niż wynika to z danych uzyskanych w cyklu homologacyjnym, ale też nie powinno drenować kieszeni właściciela. Średnie spalanie z całego testu uzyskane na dystansie 690 km pokonanym ze średnią prędkością 52 km/h wyniosło 6,4 l/100 km. Czy to dużo?
Organizacje Transport & Environment oraz France Nature Environment pod nadzorem urzędu certyfikacyjnego Bureau Veritas przeprowadziły w tym roku testy rzeczywistego spalania kilkudziesięciu samochodów Grupy PSA. Nie było w tym gronie DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, ale był dość porównywalny Peugeot 508 2.0 BlueHDi 180 Stop&Start EAT6. Według danych uzyskanych w warunkach rzeczywistych ten Peugeot potrzebował średnio 6,3 l/100 km. A więc podobnie, jak testowany przeze mnie DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, przy czym ja nie miałem na trasie testu nawet kilometra autostrady, choć troszeczkę dróg ekspresowych się trafiło.
Dodajmy, że w świetle uzyskanego przeze mnie spalania średniego 60-litrowy zbiornik na paliwo powinien wystarczyć do pokonania przeszło 750 km w mieście i jakichś 200 km więcej poza nim. Nieźle.
Z silnikiem dobrze współpracuje automatyczna skrzynia o sześciu przełożeniach. Pochodzi od japońskiej firmy Aisin i jest coraz powszechniej stosowana samochodach Grupy PSA. W DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 spisuje się bardzo dobrze, działa płynnie, jest szybka i wcale nie uważam, że koniecznie powinna zostać zastąpiona przekładnią dwusprzęgłową, których koncern nie stosuje. Jestem zdania, że dobry automat będzie się spisywał znakomicie i stosowanie skrzyń dwusprzęgłowych nie jest konieczne. DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 jest kolejnym dowodem potwierdzającym tę tezę. Przekładania działa dobrze, szybko, w normalnym użytkowaniu nie przeszkadza może nieco dłuższy czas przełączania biegów, a przecież nie jest to samochód wyczynowy. Skrzynia posiada – oprócz normalnego – trzy tryby pracy: sportowy, zimowy oraz manualny, kiedy to biegi można przełączać ręcznie. W przypadku trybu sportowego pozwala na kręcenie silnika do wyższych obrotów, a w zimowym dba o możliwość ruszenia samochodem na nawierzchni o ograniczonej przyczepności. W czasie jazdy w trybie automatycznym biegi przełączane są niemalże niezauważalnie (można dostrzec zmianę na wyświetlaczu prezentującym aktualnie wykorzystywane przełożenie, bądź na obrotomierzu). Skrzynia nie ma też problemów przy „zrzucaniu” biegów w sytuacji nagle wciśniętego gazu. Auto wówczas dynamicznie przyspiesza, choć występuje tu pewna zwłoka w reakcji skrzyni.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 waży 1.540 kg. To trochę sporo, ale wciąż w granicach takich, w jakich znajdują się konkurenci. Jeśli nowe DS 5 (bo pewnie za jakiś czas powstanie) będzie zbudowane na modułowej płycie EMP2 (aktualnie powstaje na PF2), to na pewno uda się tę masę własną zmniejszyć. Korzystnie odbije się to na spalaniu, prowadzeniu i osiągach.
A propos prowadzenia. DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, to auto, które nie wymaga wielkiej uwagi od kierowcy. Dysponując sporą mocą wcale nie chce urwać prowadzącemu głowy. Pozwala na jazdę relaksującą, przyjemną, nie angażuje rąk do ciągłego kontrolowania toru jazdy. To efekt dość precyzyjnego, ale nie przesadnie bezpośredniego układu kierowniczego. I tak właśnie powinno być! To samochód do codziennego użytku, a nie wyścigówka na tor. Nie musi angażować kierowcy w każdej chwili, nie musi być bardzo bezpośredni w prowadzeniu, bo byłoby to zbyt męczące. DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 prowadzi się dobrze i precyzyjnie, ale bez przesadnego angażowania kierowcy. Układ kierowniczy jest komunikatywny w stopniu wystarczającym – naprawdę więcej nie trzeba.
Zawieszenie zostało nieco zmiękczone w stosunku do Citroëna DS5. Producent wysłuchał tu głosów klientów, którzy do tego właśnie elementu mieli najwięcej zastrzeżeń w przypadku pierwszy wersji tych samochodów. Teraz DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 jest autem nieco bardziej komfortowym, które jednakże prowadzi się dobrze, jest neutralne z lekką, naturalną dla przednionapędówek tendencją do podsterowności, a do tego nie męczy twardym zawieszeniem. To samochód, którym wygodnie można pojechać kilkaset kilometrów i opuścić auto bez zmęczenia. Oczywiście nie znajdziecie tu komfortu porównywalnego z hydropneumatyką, ale jak na sprężynowca DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 ma dobrze zestrojone zawieszenie.
Za to charakterystyczne dla Citroëna niebanalne rozwiązania, to także domena samochodów marki DS Automobiles. To właśnie w konstrukcjach takich, jak DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 czujemy się najlepiej. To tutaj wszystko jest robione inaczej, po swojemu, ale tak naprawdę łatwo się w tym odnaleźć. To tutaj mamy kilka elementów sterujących na konsoli między fotelami, to tutaj mamy centrum sterowania niektórymi rzadziej wykorzystywanymi funkcjami na podsufitce, to wreszcie tutaj mamy nietuzinkową stylistykę wszystkich elementów wnętrza. A i na zewnątrz trudno pomylić DS-a z inna marką. Żaden inny samochód nie jest wystylizowany w ten sposób od początku do końca. A wszystko do siebie pasuje i stanowi zamkniętą stylistycznie całość. To auto jest jak z innego świata. Coś takiego mogli zaprojektować wyłącznie Francuzi.
Z pewnością dla osób przyzwyczajonych do prostoty Volksgaunerów i jemu pochodnych mogą się w DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 z lekka zagubić. Wynika to nie tylko z inaczej pojmowanego piękna, z indywidualnego podejścia do stylistyki, ale też z dużo bardziej prozaicznego powodu. W porównywalnej cenie niemieccy producenci z reguły (bo nie wszyscy; Opel, czy Ford idą tutaj inna drogą) oferują klientom mniej. Bogate wyposażenie wymaga sporej ilości włączników, przełączników i elementów sterujących. Jeśli czegoś nie ma, to nie potrzeba do tego przycisków, czy gałek. W DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 znajdziecie całkiem sporo wyposażenie, więc trzeba się z nim jakoś „dogadać”. Stąd sporo przycisków rozmieszczonych w różnych miejscach kabiny. I tak w stosunku do Citroëna DS5 uproszczono kokpit wprowadzając nań dotykowy ekran na przykład. Pozwoliło to „ująć” nieco przycisków. Teraz konsola jest bardziej przejrzysta, świetnie wykonana i nie powinna przytłaczać nawet miłośników niemieckiej motoryzacji ;-) Nie, ich zawsze będzie to przytłaczać…
Auto ma wydajną klimatyzację o trzech stopniach pracy automatycznej, a gdyby komuś jeszcze czegoś w tej kwestii brakowało, to może skorzystać z ręcznych ustawień. Zarówno schładzanie, jak i ogrzewanie wnętrza działa szybko, a przy tym może, ale nie musi być bardzo odczuwalne dla użytkownika. Można ustawić tryb soft, który wprawdzie będzie dłużej osiągał założony cel, za to będzie niemalże niezauważalny. Oczywiście mieliśmy w testowym DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 klimatyzację dwustrefową, automatyczną. To standard w tym modelu, niezależnie od wersji. Zmiany ustawień temperatury dokonuje się za pomocą wygodnych pokręteł, co ucieszy przeciwników sterowania klimą poprzez dotykowy ekran.
Parę słów trzeba też poświęcić pokładowemu zestawowi audio. Testowy DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 wyposażony był w system o niezłej barwie dźwięku, dający poczucie przestrzeni, który brzmiał naprawdę dobrze. Nie lubię jeździć bez radia, a komplet audio testowego samochodu spełnił moje oczekiwania. Nie jestem audiofilem, choć lubię dobry dźwięk, a ten generowany przez zestaw audio obecny na pokładzie DS-a był naprawdę dobry. Całkiem soczyste basy, niezła średnica, nie syczące, ale słyszalne wysokie tony – wszystko to budowało przestrzeń dźwiękową i mnie naprawdę zadowoliło.
Plusem tego zestawu jest również fakt obecności odtwarzacza CD. Lubię, kiedy samochód ma taki napęd, bo nie korzystam z plików muzycznych. Wprawdzie przeciętna płyta kompaktowa nie zapewnia takiej jakości dźwięku, jak analogowe longplaye, ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zastosuje w samochodzie gramofonu. Pliki ze skompresowaną muzyką jednak są jeszcze gorszej jakości, niż płyta CD (z reguły duuużo gorszej jakości), dlatego cieszę się, że testowy egzemplarz odtwarzacz płyt CD posiadał.
Nawigacja obecna na pokładzie testowego DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 działała dobrze, sprawnie, nie kazała długo czekać na obliczenie zadanej trasy, a jej wskazania były czytelne. Tym bardziej, że powtarzane były na płytce Head-Up Displaya przed oczami kierowcy, a także na wyświetlaczu po prawej stronie od prędkościomierza. Oczywiście o komunikatach głosowych nie będę nawet wspominał ;-)
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 zapewnia też wielostopniową regulację jasności zegarów. To dobra wiadomość dla osób, które rozprasza blask kokpitu i muszą go sobie przyciemniać. Tutaj można to zrobić na wiele poziomów dobierając najbardziej optymalny dla własnych preferencji.
System multimedialny przekazuje – w zależności od wyposażenia – obraz z kamery umieszczonej z tyłu pojazdu. Przyznać trzeba, że jest to obraz dobrej jakości. Nawet po zmroku, w świetle ulicznych latarni i oświetlenia samochodu jest to widok czytelny i jasny. Manewrowanie tym samochodem nie nastręcza więc praktycznie żadnych trudności.
DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 został też wyposażony w czujniki martwego pola. Oznacza to wzrost bezpieczeństwa, szczególnie w trasie i na drogach wielopasmowych. Polacy – mam wrażenie – niezbyt ochoczo korzystają z udogodnienia w postaci lusterek. Może czujniki martwego pola zostaną wkrótce wprowadzone obowiązkowo do nowych aut, jak to miało miejsce z czujnikami ciśnienia chociażby, a wcześniej z ESP? Francuzi są na to w wielu modelach już gotowi. Choć z drugiej strony czy nie powinno się lepiej szkolić kierowców, zamiast bazować tylko na technologiach?
Schowek przed pasażerem nie jest zbyt duży. Trochę szkoda. Z drugiej strony im jest większy, tym więcej niepotrzebnych rzeczy wozimy ze sobą w samochodzie ;-)
Podsumowując DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, to bardzo ciekawa wersja flagowego w Europie modelu marki DS Automobiles. To całkiem wygodny samochód o rewelacyjnej, niebanalnej stylistyce. Ktoś, kto tym jeździ, pokazuje światu, że jest człowiekiem nietuzinkowym, który nie boi się akcentować swojej indywidualności. To zdecydowanie nie jest samochód dla każdego. Z kilku co najmniej powodów. Jednym z nich jest stylistyka, innym cena. Choć z drugiej strony gdy poruszamy się wśród modeli marek premium, to DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 wcale nie jest jakieś szczególnie drogie.
To ciekawa propozycja rynkowa skierowana do osób, które nie widzą nic szczególnego w konserwatywnych modelach niemieckich. Myślę, że przy odrobinie dobrego marketingu i personalizowaniu oferty pod kątem osób wykonujących np. wolne zawody (lekarze, prawnicy, architekci, artyści) mogłoby sprawić, że widywalibyśmy DS 5 na polskich ulicach częściej. Jeden z najlepszych lubelskich okulistów na przykład jeździ (a w każdym bądź razie niedawno jeździł) Citroënem DS5.
Bo DS 5, to samochód ludzi sukcesu. Ludzi, którzy nie obawiają się pokazać swojego indywidualizmu. Którzy dobrze się czują w niebanalnych samochodach. Trzeba tylko znaleźć trochę ponad 100.000 zł. Albo – jak w przypadku DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6 – około 150.000 zł. Ale moim zdaniem warto!
No chyba, że dorobiliście się kasy na nieuczciwych interesach, działacie w szarej strefie i robicie wszystko, żeby nie dostrzegł Was urząd skarbowy. W takim wypadku kupujecie coś z niemieckiej oferty. Bo jest często nijaka, zdecydowanie nie rzuca się w oczy, stare modele wyglądają niemal tak samo, jak nowe, więc nie kłujecie w oczy rodaków-zawistników. Ale jeśli robicie jakieś podatkowe wałki, to raczej nie spoglądacie w stronę samochodów francuskich. Bo to auta dla uczciwych ludzi mających gust, smak, i ceniących sobie szyk i indywidualizm. A indywidualiści nie wchodzą w skład grup przestępczości zorganizowanej ;-)
Spokojnie możecie wybrać DS 5 Be Chic BlueHDi 180 EAT6, o ile stan konta w banku Wam na to pozwoli. I nikt Was wtedy nie uzna za nudziarza. To samochód dla prawdziwego miłośnika motoryzacji, choć niepozbawiony wad. Są one jednak na tyle drobne, że można przymknąć na nie oczy i cieszyć się z jazdy autem jedynym w swoim rodzaju.
Dziękuję Firmie DS Automobiles Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk.
Najnowsze komentarze