Były szumne zapowiedzi, wielkie budżety, wspaniałe konferencje prasowe. Spółka Electromobility Poland, sponsorowana przez spółki energetyczne a potem przez budżet państwa, czyli tak czy inaczej przez nas, obiecywała cuda. Najpierw miał być polski samochód elektryczny, później współpraca z koncernem Geely i montaż chińskich elektryków w Polsce. Na końcu zostanie prawdopodobnie wielkie nic.
Ilość naszych pieniędzy, utopionych w Electromobility Poland, jest nieprawdopodobna. Zarobili przede wszystkim menadżerowie i być może pracownicy. Prestiżowa lokalizacja biura w centrum Warszawy, ogromne i ambitne plany, zapewne wielkie pensje i jeszcze większe zapowiedzi. Jednak jak dowiadujemy się nieoficjalnie, koncern Geely nie chce już współpracować z Izerą a powody wydają się oczywiste – realnie nie powstało nic.
I żeby było jasne: bardzo bym chciał, jako fan motoryzacji i rozwoju przemysłu, żeby w Polsce udało się kiedyś stworzyć własną markę samochodów. Próby takie były podejmowanie wielokrotnie, jeszcze przed II wojną światową byli śmiałkowie, którzy podejmowali się takich inwestycji. Nie udało się nigdy z różnych powodów: a to za mały kapitał, a to krach na rynku, a to konkurencja utrudniała wejście na rynek. Mieliśmy też okazję stworzyć duże fabryki we współpracy z koncernami zachodnimi – i tutaj było już łatwiej. Swoją fabrykę stworzył tu przecież choćby Andre Citroën, który z Polską miał bardzo dużo związków, jak wiedzą nasi stali czytelnicy. Warto zajrzeć do naszego działu Historia, gdzie dużo piszemy o tym co działo się w naszej motoryzacji przed wojną.
Geely nie potrzebuje współpracy z Electromobility Poland, bo raz że niewiele się wydarzyło od szumnych deklaracji, dwa – spółka ma mnóstwo możliwości działania w innych miejscach. Współpracuje z Volvo i Renault, pustych fabryk, gdzie można by składać chińskie samochody, też nie brakuje a polska spółka oferuje puste pole i zupełnie inny klimat niż kilka lat temu. Świat po prostu idzie do przodu.
Czy za pieniądze, które wydała spółka Electromobility Poland udałoby się stworzyć samochód? Jak najbardziej, stworzyć i homologować tak. Wystarczyło zaprojektować nadwozie – są w Polsce firmy, które to robią, świetni designerzy, mielibyśmy ciekawy projekt. To jednak tylko 5% całego działania, bo dużo gorzej byłoby ze stworzeniem fabryki, z produkcją seryjną, siecią sprzedaży, serwisów, finansowaniem materiałów. W Polsce nie ma bowiem rynku na samochody elektryczne co wie każdy sprzedawca. Politycy, zanim zaczęli opowiadać bajki o milionie aut na prąd, powinni pójść do dowolnego handlowca w dowolnym salonie i zapytać jak to wygląda. Brak rynku zabija projekt bez jego rozpoczynania, bo po co produkować co, czego nikt nie chce kupić?
Zobacz: Izera do likwidacji. Nie wyprodukowano ani jednego samochodu
Gdy konstytuował się nowy rząd, jego przedstawiciele nieoficjalnie zapowiadali, że projekty Izery nie będzie kontynuowany. Całe szczęście – czas skończyć z marnowaniem naszych pieniędzy. Warto by jednak pokusić się o szczegółowy audyt i sprawdzić, co tak naprawdę stało się z milionami, które wydaliśmy na „polski” samochód elektryczny, który na końcu miał się okazać chińskim składakiem.
Najnowsze komentarze