Rozpoczął się sezon na podwyżki. Najpierw większych pieniędzy zażądały Stacje Kontroli Pojazdów, słusznie podnosząc, że od wielu lat stawki za przeglądy są takie samy a obowiązków coraz więcej. Teraz do tego grona dołączyli egzaminatorzy z ośrodków egzaminacyjnych. Posiadanie samochodu i przyjemność prowadzenia go będzie oznaczać większe wydatki.
Inflacja, która według oficjalnych danych wynosi obecnie około 16%, zbiera swoje smutne żniwo. Płacimy bardzo dużo za benzynę, olej napędowy i LPG, wszystko staje się droższe. Serwis, przeglądy, części, akcesoria, oleje drożeją. Drożejący dolar i euro spowoduje dalszy wzrost cen samochodów. Do tego kompletu motoryzacyjnych podwyżek dołączą też wcześniej czy później rosnące opłaty za przeglądy oraz za egzaminy.
Stacja Kontroli Pojazdów to miejsce, które każdy kierowca musi odwiedzić, w zależności od wieku auta, raz do roku – w przypadku starszych aut, lub nieco rzadziej- jeśli masz szczęście jeździć czymś nowszym. Opłata za przegląd, dokonywany zgodnie z wytycznymi z ministerstwa, jest od wielu lat na tym samym poziomie, a obowiązków przybywa, twierdzą właściciele i zapewne mają rację, bo przecież wszystko drożeje.
Drugie miejsce podwyżek, które może dotknąć kierowców, chociaż dopiero tych co starają się o prawo jazdy, to ośrodki egzaminacyjne. Tutaj egzaminatorzy dopominają się o więcej, używając zresztą tych samych argumentów co Stacje Kontroli Pojazdów – od wielu lat ich wynagrodzenia stoją w miejscu.
Nawet jeśli te argumenty są słuszne, bo trudno z nimi polemizować, to na końcu jest kierowca, który musi za to wszystko zapłacić. A płacimy przecież coraz więcej. Wspomniane wyżej paliwo a w zasadzie jego koszt to dzisiaj jeden z większych problemów całej gospodarki. Badania pokazały, że z powodu drogiej benzyny, oleju napędowego i LPG, jeździmy po prostu wolniej.
Kierowcy w Polsce od samego początku motoryzacji w naszym kraju (czyli jeszcze tej przedwojennej) byli przez władze – niezależnie od barw politycznych – traktowani jako grupa, którą można obciążać bez umiaru wszelkimi podatkami, jakie się da. Tak jakby owa władza nie rozumiała, że samochód to nie jest luksus a konieczność a sprawny przepływ towarów i osób doskonale wpływa na rozwój kraju. Jeśli go ograniczymy, to siada wszystko. Drogi są krwioobiegiem a pojazdy przewożą życiodajny kapitał, dowożąc towary i turystów we wszystkie miejsca.
Ograniczanie działania tego systemu błyskawicznie się odbija na całej gospodarce. Rozumiem postulaty Stacji Kontroli Pojazdów i rozumiem frustrację egzaminatorów, którzy protestowali w ostatnich dniach, biorąc urlopy na żądanie i odwołując w ten sposób egzaminy przyszłych kierowców. Warto by jednak spojrzeć na całe zagadnienie systemowo – i patrzeć na całość problemu.
Najnowsze komentarze