Zgodnie z tym, co anonsowaliśmy – spotkanie rozpoczęło się na parkingu przez Muzeum Wsi Lubelskiej u zbiegu ulic Zbożowej i Alei Warszawskiej. Zbiórka trwała godzinę, a większość uczestników dotarła mniej więcej w połowie czasu wyznaczonego przez organizatorów. My byliśmy tam kilkanaście minut po 9:00 i mogliśmy obserwować, jak zjeżdżają się fani Peugeotów.
Zostaliśmy przyjęci ciepło, choć przyjechaliśmy Citroënami ;-) Warto podkreślić, że uczestnicy zlotu pochodzili z różnych stron kraju – sporo było z szeroko pojętej Lubelszczyzny, ale nie zabrakło gości z okolic Warszawy, czy ze Śląska. Najdalej miał Kolega o nicku Smanov – przybył aż z Koszalina! Niektórzy przyjeżdżali sami, inni zabrali się całymi rodzinami. Z naszych obserwacji wynikało, że najmłodsza uczestniczka imprezy miała tylko dwa latka i jej zainteresowanie wzbudzał każdy ze zlotowych samochodów! To dobrze, bo wiadomo, że czym skorupka za młodu nasiąknie… Dobrze to rokuje przyszłości Peugeota w Polsce! ;-)
Oczywiście już w miejscu zbiórki rozpoczęły się rozmowy na tematy głównie motoryzacyjne. Nie mogło zabraknąć wymiany uwag i doświadczeń, nie mogło zabraknąć chwalenia się ostatnimi modyfikacjami dokonanymi w swoich samochodach. Uczestnicy znają się bowiem nie tylko z klubowego forum, ale i wielu z nich spotyka się co jakiś czas osobiście.
Bardzo spodobały nam się klubowe koszulki, w jakie ubrana była zdecydowana większość zlotowiczów. Koszulki według tego samego formatu, ale na piersi, pod logo Peugeota, każdy miał (jednakową czcionką, oczywiście) wypisany swój nick, którego używa na forum. Bardzo dobry pomysł i perfekcyjne wykonanie!
Kiedy zebrali się już niemal wszyscy uczestnicy (a było nas tam ze trzydzieści samochodów), ruszyliśmy kawalkadą pod Zamek Lubelski. Tam ustawiliśmy się w rządku wzbudzając zainteresowanie wielu przechodniów. Już dawno nikt w Lublinie nie widział w jednym miejscu tylu Peugeotów, zwłaszcza 205ek, bo ten model dominował na zlocie. W dodatku były to w większości 205 GTi, trafiły się też modele cabrio (śliczne – zawsze chciałem mieć kabrioleta!), trudno więc, żeby się na te auta ludzie nie patrzyli.
Parę zbiorowych zdjęć na schodach przed Zamkiem i trzeba było ruszać dalej. W dodatku nie najprostszą i najbardziej oczywistą drogą (żeby ominąć kilometrowe korki spowodowane remontami), ale bocznymi uliczkami. Miejscowi prowadzili, a przyjezdni, którzy Lublin znali z opowieści ;-) jechali za nimi, by się nie pogubić. Wszak Kozi Gród jest raczej średnio przyjemnym do jazdy miastem, acz warto go odwiedzić – ma swój niepowtarzalny urok, choć to miasto wciąż jeszcze bardzo zaniedbane. Uwielbiam je jednak, ale to nie czas i miejsce, bym dawał upust uczuciom w tej kwestii ;-)
Różnymi drogami dojechaliśmy wreszcie na Tor Lublin zlokalizowany w południowej części miasta – przy ul. Zemborzyckiej. Organizatorzy wynajęli cały obiekt, zapewnili obsługę imprezy przez Automobilklub Lubelski, a nad bezpieczeństwem czuwał zespół ratowników drogowych.
Dla uczestników zorganizowano dwie próby sprawnościowe (każdą trzeba było przejechać dwukrotnie), a potem odbyły się wyścigi na dochodzenie – dwóch zawodników startowało z przeciwległych krańców toru. Wszystkie zawody były bardzo widowiskowe, a obserwowała je liczna grupa kibiców – uczestników zlotu, ale i przygodnych spacerowiczów. A o tych nie było trudno – wszak Tor Lublin leży przy popularnej wśród lublinian drodze nad pobliski Zalew Zemborzycki – rekreacyjny zbiornik wodny, po którym można pożeglować, w którym można łowić ryby, a także skorzystać z paru kąpielisk. W dodatku w otaczających lasach jest sporo uroczych ścieżek zachęcających do spacerów.
Ale wróćmy na Tor Lublin. Dlaczego przyjęto właśnie taką – sportową – formułę zlotu? To z uwagi na głównego bohatera spotkania – Peugeota 205 GTi. To przecież samochód dający niemałą frajdę z jazdy, dysponujący sporą mocą przy niewielkiej masie własnej, doskonale trzymający się drogi i wykorzystujący świetnie dobrane nastawy zawieszenia – typowo francuskiego, a więc pewnego, ale zapewniającego jednak minimum komfortu, do jakiego przywykliśmy my – wielbiciele aut francuskich. Tor Lublin dysponuje świetną nawierzchnią, zakręty są dobrze wyprofilowane i można na nim naprawdę poszaleć testując zarówno swoje umiejętności, jak i możliwości samochodu.
Więcej o samym torze, jego zaletach i braku wad ;-) napisze w oddzielnym artykule Grzegorz Różycki, z którym miałem niewątpliwą przyjemność odbyć przejażdżkę jego Citroënem ZX Volcane. Potraktowaliśmy to, jako trening przed minisprintem, w jakim zamierzamy wystartować za mniej więcej 1,5 miesiąca, a przede wszystkim przed kolejną edycją Rajdu „Integracyjny Most”, w którym już trzykrotnie startowaliśmy razem.
Zlot sportowy Peugeotów potrwał do popołudnia, ale część zlotowiczów w mniejszych już grupkach kontynuowała zabawę w różnych pubach i knajpkach. Impreza była nadzwyczaj udana, na co wpływ mieli przede wszystkim sami Klubowicze i tworzona przez nich atmosfera, znakomite samochody i oczywiście piękna pogoda. Wkrótce zaprezentujemy Wam naszą fotorelację, a już teraz możecie obejrzeć zdjęcia, którymi powoli zaczynają się chwalić uczestnicy spotkania. Zainteresowani powinni śledzić wypowiedzi na forum – tam znajdziecie linki do zdjęć.
Dziękujemy Klubowiczom za informację o spotkaniu i za wspólną zabawę. Mamy nadzieję, że będziemy mogli spotkać się z Wami jeszcze nieraz, a przy dobrych wiatrach zapewne ufundujemy Wam jakieś nagrody. Tym razem z braku czasu musieliśmy się ograniczyć tylko do wortalowych naklejek.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze