Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zajmuje się sprawą wadliwych układów AdBlue w samochodach. Jednak rozstrzygnięcia w tej sprawie nieprędko zapadną, urzędnicy działają powoli.
Układy AdBlue, stosowane w nowoczesnych dieslach, mają zapobiegać nadmiernej emisji tlenków azotu, związków bardzo szkodliwych dla naszego zdrowia. Do spalin dotryskiwany jest płyn AdBlue, czyli roztwór mocznika. Jednak rozwiązana stosowane do tej pory przez producentów okazały się być w wielu przypadkach problematyczne – mocznik jest podatny na krystalizację, co w efekcie zapycha delikatne układy i powoduje uszkodzenie pomp oraz elektroniki.
W przypadku awarii producenci po okresie gwarancji samochodu obciążali kosztami naprawy auta użytkownika a są to kwoty często kilku tysięcy złotych. Tymczasem z uwagi na charakter awarii, który ewidentnie wynika z przyjętych przez producentów rozwiązań, kierowcy uważają, że to właśnie dana marka samochodowa powinna pokrywać większość kosztów.
Jak poinformował nas Maciej Chmielowski z Departamentu Komunikacji, zgłoszenia w tej sprawie trafiły także do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który analizuje obecnie sprawę: wystąpiono m.in. do Transportowego Dozoru Technicznego o opinię.
Z odpowiedzi UOKiK wynika jednak, że urzędnicy działają bardzo powoli jest to dopiero początkowy etap sprawy i polscy klienci muszą uzbroić się w cierpliwość. Tymczasem w Europie odpowiedniki UOKiK funkcjonują sprawniej i na przykład we Włoszech odpowiednie decyzje zostały już wydane, obciążając odpowiedzialnością producentów – w tym przypadku Citroëna i Peugeot.
Nam, jako użytkownikom, pozostaje profilaktyka – każdorazowo używanie dodatków zapobiegających krystalizacji oraz utrzymywanie poziomu płynu AdBlue w zbiorniku powyżej połowy. W Polsce pojawiły się też firmy, które są w stanie naprawić uszkodzenia taniej niż proponuje to producent a niektórzy korzystają z możliwości programowej dezaktywacji układu AdBlue, chociaż wtedy narażają się na utratę homologacji samochodu.
Najnowsze komentarze