Szef koncernu Stellantis, Carlos Tavares, jest bezwzględny, gdy chodzi o koszty i wyniki. Jeśli ktoś nie realizuje planów, wylatuje. Tak było w przypadku dyrektora Stellantis na Francję – został zwolniony z dnia na dzień. Odszedł też dyrektor koncernu w Niemczech. W Polsce mówi się z kolei o marcu cudów – warunki dla dealerów zostały tak mocno poprawione, że Stellanits uzyskał 12% udziałów w rynku rejestracji, chociaż wcześniej ledwo osiągał 4%.
„Zaszczepił kulturę walki, która zaczyna sprawiać problemy. Zastępcy Tavaresa są bardziej królewscy niż król, zawsze popychają polowanie na koszty dalej” – opowiada Eric Peultier Stellantis. „Pamiętam imprezę zorganizowaną przez Stellantis we Włoszech. Menedżerowie polecieli tam easyJetem, a nie Air France. W efekcie startowali o 6 rano zamiast o 8, a wracali nad ranem. Mocno zmęczeni, by zaoszczędzić 150 euro”.
„Nastąpiło takie przetasowanie menedżerów, że pracownicy kompletnie tracą poczucie przynależności do marki. Wcześniej, w Sochaux, mówiliśmy, że mamy lwa w miejsce serca. To już nie jest prawdą” – Eric Peultier. Motywacja bardzo spadła, niecała połowa pracowników deklaruje jakieś zaangażowanie i związek z firmą. Co gorsza, taką kulturę wspiera sama organizacja. Istnieje stała presja na odejście. Drzwi są zawsze otwarte. W latach 2014-2021 ilość pracowników PSA a później Stellantis spadła z 57.800 do 40.700.
Tavares stawia na marżę, nie na ilość. Jednak nie zawsze tak się dzieje – tuż przed wizytą szefa koncernu w Polsce, która ma miejsce właśnie teraz, na rynku motoryzacyjnym wydarzyło się coś, co można nazwać marcem cudów. Firma, której udziały w polskim rynku były bardzo niskie, sięgając ledwo 4%, nagle wszedł na poziom 12%. Jednak większość tego wyniku to samorejesltracje dealerów, którzy ze zdumieniem czytali biuletyny handlowe, w których oferowano niesamowicie dobre warunki. Duże zakupy nie przykryły jednak rozgoryczenia sieci sprzedaży, która jest rozczarowana brakiem stabilności współpracy.
„Ta firma bardzo się zmieniła i to w złym kierunku. Gdy dołączyłem w 2001 roku, to była jeszcze rodzinna atmosfera, wręcz paternalistyczna. Kiedy odchodziłem w 2021 roku, stała się potworem nastawionym na zysk kosztem ludzi.” – opowiada jeden z byłych pracowników.
Na współpracę ze Stellantis bardzo mocno narzekają dostawcy. „Mamy bardzo nieprzyjemne relacje ze Stellantis. To klient, z którym najmniej się dogadujemy” – opowiada Jean-Pierre Moret, szef firmy Technitube, niedaleko Belfort. „Ich dział zakupów działa bardzo agresywnie i zdecydowanie po partnersku. Mówią nam Turek jest o 40% tańszy od was. Więc albo dajecie 40% rabatu, albo zmieniamy dostawcę. Atmosfera współpracy z innymi producentami jest zupełnie inna”. Stellantis każe dostawcom podpisywać nowe umowy szybko, bez negocjacji.
Nie tylko dostawcy mają problemy – współpracujące ze Stellantis stowarzyszenia, wspierane przez koncern, przez wiele miesięcy czekają na pieniądze, które miały pomóc w organizacji zlotów oraz innych wydarzeń. Przetrzymywanie gotówki to jeden ze sposobów na pompowanie wyników. Oficjalnie za opóźnienia odpowiada skomplikowany system obsługi płatności.
W opinii związkowców Stellantis agresywnie próbuje wpływać na władze lokalne i krajowe. „Szantażuje polityków miejscami pracy” – opowiada Christine Virassamy z jednego z francuskich związków zawodowych. W Polsce premier Morawiecki przyznał Stellantis sowite wsparcie m.in. na Gliwice.
Jednak pracownicy, którzy pracują bardzo intensywnie, bo Tavares zmusza ich do jak największej wydajności, nie są zadowoleni. „Zostaliśmy poproszeni o nieustanne wysiłki przez dziesięć lat. Dzięki swojemu zaangażowani pracownicy doprowadzili do uzdrowienia grupy, ale nie czują się uznani. Warunki pracy pogarszają się, rośnie wypalenie zawodowe i absencja. Wśród pracowników jest wiele rozgoryczenia” – dodaje Christine Virassamy.
Jak długo może działać metoda Tavaresa? Pracownicy nie są odosobnieni w swoich wątpliwościach. Poważne wątpliwości mają również rynki finansowe. Od czasu fuzji wyniki finansowe Stellantis znacząco przekroczyły prognozy, ale cena akcji nie rośnie. Inwestorom trudno uwierzyć, że takie wyniki będą trwałe. Finansiści świetnie wiedzą, że w branży motoryzacyjnej los przemysłowca może się szybko zmienić. Renault i Nissan są tego świadectwem.
Źródło: Alternatives Economiques
Najnowsze komentarze