Citroën Berlingo ze stylizacją na model HY robi furorę wśród klientów. Projekt przygotowała zewnętrzna włoska firma Caselani, ale tego typu pomysły mogłaby też realizować bezpośrednio fabryka. Odbudowując pozycję Citroëna warto by wykorzystać m.in. modę na retro.
Citroën zdaje się dzisiaj nie wykorzystywać ani swojego dziedzictwa ani możliwości rozwoju. Z jednej strony marka ta, gdy powstała, skupiała się przecież na dostarczaniu bardzo nowoczesnych ale przystępnych cenowo samochodów, z drugiej zaś wprowadzała rozwiązania wyprzedzające swoją epokę. I nawet współcześnie ma na koncie wiele rozwiązań, które zadziwiły świat, jak choćby Citroën C5 By Wire, który nie miał klasycznej kierownicy, a zamiast tego sterowanie odbywało się jak w samolocie. Również w pełni jeżdżące samochody autonomiczne to Citroën – najpierw DS, gdzie komputer sterowny był poprzez czujniki i magnesy w ziemi a później Citroën C4 Picasso ze swoim radarem. Technologia jest gotowa. To są zresztą projekty dość złożone, ale Citroën ma przecież prostsze rozwiązania, dostępne od ręki.
Modę na retro z powodzeniem wykorzystuje choćby konkurencyjne Renault. Renault 5 to wprost odniesienie się, bardzo współczesne, do kultowej piątki. Kolejne modele też będą miały owe nawiązania. A można jeszcze prościej, stylizacja na retro w postaci krótkich serii byłaby stosunkowo łatwa do wykonania i na pewno chętni się znajdą – to co zrobiła włoska firma Caselani z Berlingo bardzo się przecież podoba.
Retro to również modele hydropneumatyczne i naprawdę trudno sobie wyobrazic czemu Citroën zarzucił produkcję części, nawet gdyby miała to być jakaś niewielka część działalności. Mając know-how i maszyny jest to jedynie kwestia chęci i zainwestowania niewielkich środków w małą manufakturę, w której pracownicy szkoleni byliby pod okiem ludzi, którzy kiedyś się tym zajmowali. Citroën jest najchętniej kolekcjonowaną marką popularną na świecie i rynek na to się znajdzie, nawet jeśli niszowy.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów marki Citroën
Wszystko to wymaga jednak pewnej odwagi i wizji a dzisiaj Stellantis zdaje się być bardziej korporacją, niż firmą która ma wizje i rozumie czego pragną klienci. Jedno wiemy na pewno – klientów z całą pewnością nie obchodzą kolejne bombastyczne wyniki finansowe, bo jeśli celem działania firmy zaczyna być pieniądz, to jest to całkowite zaprzeczenie właściwego rozumienia biznesu motoryzacyjnego. Równie dobrze można zamknąć te wszystkie fabryki i korzystać z instrumentów inwestycyjnych, bo po co utrzymywać tą całą infrastrukturę i ludzi, którzy są tak wielkim kosztem w tabelkach Carlosa Tavaresa.
Zobacz: nowe samochody Citroën. Promocje i wyprzedaże
I gdyby Stellantis miał wehikuł czasu, to Tavares mógłby brać lekcje u Andre Citroëna – który doskonale rozumiał, że misją firmy jest zaspokajanie potrzeb klientów. I nie wolno o tym zapominać!
Najnowsze komentarze