Nigdy nie zdołam rozwikłać zagadki, dlaczego tylu poważnych panów i tyle nadobnych pań nie zdołało dotychczas spostrzec wyjątkowej nielogiczności porównywania pod względem tak zwanej dobroci Forda z Rolls-Roycem.
Jest to objaw poważnego snobizmu i manji wielkości wśród naszych automobilistów, objaw tern śmieszniejszy, że te potępiane „złe” marki cieszą się dużem powodzeniem, podczas gdy niebotycznej dobroci Rolls-Royca trudno jest wypatrzeć na polskich drogach. Powie mi ktoś, że powodem tego jest wysoka cena wymienionego wozu. Otóż to właśnie: rozpowszechnione jest u nas mniemanie, że tylko za wysoką cenę kupuje się dobroć. Nic błędniejszego… Poważną ilość funtów szterlingów, o jaką Rolls-Royce jest droższy od swych skromniejszych braci – samochodów, płaci się tylko za luksusowe wykonanie i wykończenie, oraz za sam dźwięk nazwy uwielbianej, bo najdroższej marki. Kto ma pieniądze, ten za to płaci, ale gdzież tu jest powód do porównywania pod względem dobroci Rolls-Royca i innych kosztownych wozów z samochodami taniemi ?
Niema zatem żadnej podstawy, na której można by oprzeć dowodzenie, że samochód X jest lepszy czy gorszy od samochodu Y. Na zapytanie, czy istnieją fabryki, produkujące złe samochody, odpowiem więc śmiało, że nie istnieją, ale za to są na świecie źli ludzie i złe warunki. Nie chcąc być pobity swą własną bronią, muszę udowodnić tym samym systemem, jakim udowodniłem, że niema lepszych i gorszych samochodów, że rzeczywiście źli ludzie i złe warunki istnieją.
A więc uwaga: za złych ludzi uważać będziemy w naszych rozważaniach tych wszystkich, którzy świadomie lub nieświadomie rozpowszechniają wiadomości szkodliwe dla pewnych marek, lub na pewnych samochodach czynią różne kryminalne praktyki, w odróżnieniu od ludzi dobrych, którzy bezstronnie i logicznie traktują wszystkie zagadnienia automobilizmu.
A złe warunki? Zamiast odpowiedzi proszę sobie przypomnieć, jak wyglądają włoskie autostrady i porównać je z naszymi drogami gruntowymi, po których też się „jeździ” samochodami, albo jak wygląda trzydziestopiętrowy garaż nowojorski, pełen najdoskonalszych urządzeń, obok wstrętnych, cuchnących bud, w jakich większa trzyma się u nas maszyny. Oto są złe i dobre warunki eksploatacji samochodów.
Jak ogromną rolę w rozpowszechnianiu fałszywych poglądów i, przedziwnych opowieści o rzekomo tandetnych wyrobach pewnych fabryk samochodowych mają rozmaici urojeni znawcy oraz nieinteligentni krytycy, których zaliczam do „złych ludzi”, miałem sposobność niejednokrotnie się przekonać. Ponieważ jestem z natury małomówny, przeto natrafiwszy na tego rodzaju osobnika pozwalałem mu się wygadać do woli i w ten sposób poznałem moc osobliwie głupich historii, mających udowodnić, że taki to o a taki samochód jest absolutnie nic nie warty.
Ci, którzy zapędzają się tak daleko, że odmawiają takiemu Fordowi nawet miana samochodu, nie zauważyli dziwnej sprzeczności, w jakiej stoją ich wywody o tandetności Forda z tym, co pokazuje życie. Wielki przemysłowiec amerykański produkuje i sprzedaje po kilka tysięcy samochodów dziennie, a to chyba jest wystarczającym dowodem zapotrzebowania na jego wozy. Czy Fordy cieszyłyby się taką popularnością, gdyby były nieużyteczną a nawet szkodliwą tandetą, za jaką niektórzy je uważają. Przypomina mi się w tej chwili reklama jednej z firm amerykańskich, która pisała, z okazji wyprodukowania 500.000 wozów, że kupujący mogą się raz omylić, ale nie pół miljona razy. Tak, to jest fakt, któremu nie można zaprzeczyć. Niesumienny fabrykant może sprzedać dziesięć czy sto złych samochodów, ale nie sprzeda ich kilku tysięcy, gdyż nabywcy, szczególnie w obecnych czasach, prędko orientują się w wartości samochodów. Powodzenie handlowe Forda jest najlepszą bronią przeciwko zarzutom. Widać zaś jasno z tego przykładu marki najbardziej ze wszystkich popularnej, a zarazem najbardziej oczernianej, że nie może istnieć fabryka, wyrabiająca złe samochody; życie zmiotłoby ją szybko z powierzchni zielni, tak jak zmiotło cały szereg fabryk, które w początkach rozwoju automobilizmu, względnie w gorączce powojennego zapotrzebowania na samochody, chciały zrobić dobre interesy na produkowaniu tandety. Co więcej, na sromotny upadek narażone są nawet te firmy, które robią samochody dobre, ale nieodpowiadające wymaganiom czasu. A dlaczego nie bankrutuje Ford, Citroen czy Mathis?
Powstawanie przedziwnych opowieści o rzekomo złych wyrobach pewnych marek samochodowych jest najzupełniej łatwe do wytłumaczenia. Skutkiem wielkiej ilości fabryk, panuje na świecie ogromna konkurencja i pragnąc sprzedać samochód trzeba pognębiać markę konkurencyjną. A czemże najlepiej pogrążać jak nie językiem? W Polsce sytuacja pod tym względem jest znacznie gorszą niż w innych krajach, dla bardzo wielu powodów. Nie mamy przede wszystkim własnych fabryk samochodowych, skutkiem czego handel maszynami prowadzą Tylko przedstawicielstwa firm zagranicznych, które, za wyjątkiem kilku wielkich firm, są przeważnie pokątnymi przedsiębiorstwami nie przebierającemu w środkach w pogoni za zyskiem.
Jednym z tych środków jest naturalnie stwarzanie niesłychanych historii, kompromitujących wyroby konkurencyjne, które to bardzo łatwo się rozchodzą ze względu na słabe w zakresie automobilizmu wśród szerokich warstw, a niestety także ze względu na skandaliczną nieznajomość rzeczy i bezkrytyczność wielu automobilistów. Prócz tego rzadko który nabywca samochodu w Polsce zdaje sobie sprawę, czy kupuje samochód odpowiedni dla swych wymagań. Kto potrzebuje przejeżdżać dziennie sto kilometrów na złych drogach, a kupi, znęcony niską ceną, samochód budowany na dzienną jazdę dwudziestokilometrową po asfaltach, ten może się spodziewać, że maszyna zużyje mu się nienaturalnie krótkim czasie. Niestety nabywcy samochodów w Polsce nie zawsze o tem pamiętają i mają potem żal do fabryki, zamiast do samego siebie.
Każdy samochód, gdy znajduje się w dobrych, to znaczy troskliwych i umiejętnych rękach, oraz w odpowiednich dla siebie i możliwych warunkach, będzie pracował nienagannie co najmniej dotąd, dopóki cena jego zupełnie się nie zamortyzuje. Pod tym względem niema wyjątku co do żadnego samochodu jakiejkolwiek marki. Ale warunek zasadniczy; trzeba dać samochodowi odpowiednią prace i troskliwą opiekę, a o tem się często nie myśli. Może mi teraz ktoś uczynić zarzut, że tani samochód w rodzaju Forda lub Citroena żyje znacznie krócej od maszyny droższej. Bynajmniej tego nie zaprzeczam, lecz zarazem nie uważam, aby było to wadą tanich samochodów. Krótkie zastanowienie wystarczy, aby rozwiać wszelkie wątpliwości w tym względzie, jednakże musimy uciec myślą z Polski, bo u nas niema co mówić o logicznym stosunku ceny do wartości samochodu.
A więc jesteśmy w Ameryce, wymarzonym raju automobilistów, nowego Forda dostać można za trzysta dolarów. Drogi wóz amerykański w rodzaju Pierce’a potrafi kosztować i 9000 dolarów. Na Fordze jeździć można doskonale dwa lata bez generalnego remontu; cena Pierce`a przewyższa trzydzieści razy cenę Forda; a więc na luksusowym Pierce’u powinno się jeździć bez remontu lat sześćdziesiąt! Przykład ten jest zbyt jaskrawy, ze względu na niesłychaną taniość samochodów Forda, toteż nieco już inaczej sprawa przedstawiać się będzie we Francji. Tu tanią, a bynajmniej nie przesadnie małą maszynę, dostać można za cenę 25.000 franków, podczas gdy ceny dużych wozów sięgają 150 tysięcy. Jeżeli znów przyjmiemy, że tani wóz pracować będzie przez dwa lata, to samochód drogi powinien tak samo pracować lat dwanaście. Jest to naogół mało prawdopodobne, to też widzimy, że nawet po odliczeniu na korzyść samochodu drogiego jego luksusowego wykonania, wykończenia i wyekwipowania, samochód tani niczem mu nie ustępuje.
A nie należy zamykać oczu na tą dobrą stronę taniego samochodu, że zmieniając często maszynę jesteśmy zawsze w posiadaniu ostatniego modelu, przez co zarazem stwarzamy ciągłe zapotrzebowanie na nowe samochody, co jest największym czynnikiem podsycającym i rozwijającym przemysł automobilowy. Kupując nowy samochód z pewnego źródła niech się nikt zatem nic obawia nabyć złej maszyny, gdyż takie wcale na świecie nie istnieją. Pożądanem jest tylko, aby każdy nabywca zastanowił się głęboko przed kupnem, w jakich warunkach będzie utrzymywał i eksploatował go, i aby kupił maszynę, będąc pewny, że to wybór odpowiedni. Bo na samochodzie nie tylko znać się trzeba, ale trzeba również każdy z osobna samochód – rozumieć.
Artykuł pochodzi z 1927 roku z czasopisma Auto. Pisownia oryginalna.
Opracowanie: redakcja
Originally posted 2020-06-15 17:53:05.
Najnowsze komentarze