Czy naprawdę w Europie i w Polsce doszło do głosu lobby antyelektryczne, a ciemna masa, czyli większość społeczeństwa, nie rozumie korzyści jakie płyną z elektromobilności, czy może jednak do głosu doszedł zdrowy rozsądek?
„Lobby antyelektryczne krajów żyjących z wydobycia ropy działa. Szkoda, że im kolejne argumenty wypadają z ręki, ale ciemna masa cały czas ma z w głowie palące się samochody z zasięgiem 100km i wymianą baterii po roku” – napisał jeden z naszych Czytelników w komentarzu pod artykułem na temat elektromobilności.
Czy naprawdę w Europie i w Polsce doszło do głosu lobby antyelektryczne a ciemna masa, czyli większość społeczeństwa, nie rozumie korzyści jakie płyną z elektromobilności czy może jednak do głosu doszedł zdrowy rozsądek?
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie aktualne, ciekawe, z Polski i ze świata
Samo sformułowanie „lobby antyelektryczne” niesie w sobie ładunek negatywny. Niewątpliwie jest takie zjawisko jak grupa firm, którym zależy na tym, aby dany rodzaj paliwa (dla nich produktu) był jak najdłużej w sprzedaży, to naturalna gra rynkowa. Takie stwierdzenie dotyczy każdego z rynków, każdego z obszarów gry rynkowej i jest oczywistością. Dalej jednak wypowiedź naszego czytelnika jest już czystą demagogią.
„Szkoda, że im kolejne argumenty wypadają z ręki” – pisze. Ale jakie argumenty? Tego już się nie dowiemy, bo później następuje tylko atak na osoby o innych poglądach, nazwanych „ciemną masą”. W domyśle komentującego „jasna masa” to osoby, które chcą wspaniałej czystej elektrycznej przyszłości. Warto jednak głębiej zastanowić się skąd ta frustracja w komentarzu i taki swojego rodzaju atak.
Samochody elektryczne mają swoje zalety i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie twierdził inaczej. W mieście rzeczywiście jest dzięki nim lepsze powietrze – nie emitują zanieczyszczeń z rury wydechowej, są ciche i czyste. Znakomicie przyspieszają, mają często rozbudowane funkcje komputerowe, o Tesli mówi się przecież, że to smartfon na kołach. Da się nimi jeździć po całej Europie a nawet po świecie, udowadniają to liczne wyprawy czy nasze testy – Renault Zoe jeździliśmy zimą po Polsce bez żadnych problemów.
Zobacz: Testy samochodów nowych i używanych. Opinie, wady, zalety, spalanie
To nie zmienia faktu, ze samochody elektryczne mają poważną wadę w postaci wysokiej ceny i to jest główna bariera, którą można wskazać jako przyczynę braku szybkiego rozwoju bazy aut na prąd. Blisko 99% samochodów w Europie nadal jest spalinowych – liczymy tu także te używane. „Ciemna masa” jak był łaskaw określić osoby sceptyczne wobec motoryzacji elektrycznej nie ma po prostu pieniędzy, żeby coś elektrycznego kupić.
Tu dochodzimy to ciekawego problemu: używane auta elektryczne mają mały zasięg i są mało praktyczne w codziennym użyciu, więc ten rynek praktycznie nie istnieje. Dopiero przyszłe używki będą pod tym względem rozsądniejsze, ale za ile lat? 5? 10? A przecież Europa to samochody stare – w Polsce średnia wieku sprowadzanych aut przekracza 12 lat. Przełóżmy to na elektryki: 12-letni elektryk w zasadzie nie istnieje, nie będzie to nawet Renault Zoe, bo te pojawiło się w 2013 (zasięg około 100 kilometrów przy nowych akumulatorach).
Zobacz: Inspiracje do podróży samochodem. Europa, Azja, Ameryka Południowa, Nowa Zelandia, Australia
Rozmawiajmy o elektromobilności, ale nie zostawiajmy kwestii ekonomicznych takich jak siła nabywcza czy wynagrodzenie większości społeczeństwa. Tak się po prostu nie da!
Najnowsze komentarze