W ubiegłym tygodniu w Kołobrzegu, cudownym, jak zwykle, odbyła się wielka Konwencja Renault, na którą zaproszono wszystkich dealerów z Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, a także spore grono gości i dziennikarzy. Nie mogło tam zabraknąć również naszego przedstawiciela, a za zaproszenie nas tam jeszcze raz serdecznie dziękujemy importerowi, Firmie Renault Polska.
Z okazji tej imprezy, zorganizowanej naprawdę z rozmachem, zaprezentowano także najnowszy samochód z rombem na przednim pasie – Renault Captur. Miejski crossover francuskiego koncernu robi świetne wrażenie, dla mnie zaś możliwość przetestowania go miała o tyle duże znaczenie, że dwa dni poprzedzające kołobrzeską Konwencję spędziłem w Alzacji na testach Peugeota 2008 – chyba największego rywala Renault Captura. Mogłem więc niemal bezpośrednio porównać oba auta. I szczerze powiem – nie wiem do dziś, co wybrałbym dla siebie ;-)
Captur był jednak tylko jednym z wielu modeli, jakie pozostawiono nam do testów, a to z uwag na to, że rok 2013 jest okresem, gdy Renault odświeża całą gamę swoich produktów, który to proces rozpoczął się jeszcze w roku ubiegłym, wraz z debiutem Clio IV na dobrą sprawę. Samochody przejmują styl koncepcyjnego, obłędnego designersko DeZira, i chyba wychodzi im to na dobre. Część modeli nabrało bowiem wyrazu, którego troszkę im brakowało i mam tu na myśli interesującego, ale moim zdaniem trochę mdłego przed liftingiem Fluence’a. To naprawdę fajny samochód, funkcjonalny, przestronny, o znakomicie skalkulowanej cenie, ale stylistycznie był trochę za bardzo nijaki. Teraz wygląda o wiele lepiej.
Konwencja w Kołobrzegu trwała dwa dni, choć gdyby liczyć na godziny, to było to niespełna 30 godzin, przynajmniej jeśli chodzi o media, bo dealerzy przyjechali tam wcześniej i wyjechali później. A że atrakcji było mnóstwo, więc czasu momentami brakowało. Ja, jak zwykle zresztą, zrezygnowałem z „programu artystycznego” – odpuściłem sobie SPA, strzelnicę, czy golfa na rzecz testowania samochodów. Wybrałem sobie kilka modeli, którymi z przyjemnością pojeździłem po Kołobrzegu i okolicach (uwielbiam te miejsca i dobrze je znam, bywam tam często i mam nieduże, ale znamienite grono znajomych), a w ramach relaksu pospacerowałem po plaży łapiąc intensywne promienie słoneczne, bo pogodę Renault Polska zarezerwowało nam wspaniałą ;-)
Oczywiście doskonale znając okolicę darowałem sobie niemal zupełnie trasy przygotowane przez organizatorów, nie pojawiłem się nawet na lotnisku w Bagiczu, gdzie testowałem już swego czasu Dacię Logan w jej pierwszej odsłonie, czy Renault Lagunę III. Lubię to miejsce, ale tym razem je ominąłem, przemykając tylko wzdłuż niego.
Wspaniała pogoda pozwalała się cieszyć wiatrem w resztkach włosów, kiedy prowadziłem Megane Floride. To bardzo stylowe auto, na bieżący rok przygotowane w czarnym kolorze z elementami barwy starej kości słoniowej. Całość wygląda bardzo szykownie, choć mi bardziej chyba odpowiadała wcześniejsza kombinacja barwna – kość słoniowa i burgund. Była jednakże nieco bardziej krzykliwa, co nie każdemu odpowiada. Kość słoniową zresztą wciąż można zamówić, ale już bez tego cudownego burgunda… Za to bez względu na kolor nadwozia, jazda takim autem zwłaszcza przy pięknej pogodzie, to poezja po prostu. O moje wrażenia pytał zresztą Rafał Królikowski, ale nie wiem, czy dobrze trafił, bo chyba nie liczył na jakąś krytykę z mojej strony. Wszak jestem miłośnikiem aut francuskich i nawet na drobne niedociągnięcia przymykam oczy nader chętnie ;-) Czy jednak Megane Floride ma jakieś słabe punkty? Znalazłem jeden – praktycznie nie da się nic zrobić z dachem podczas jazdy. Żeby go złożyć, bądź rozłożyć, trzeba się zatrzymać, a zdarza się puścić klawisz sterowania mechanizmem, zanim proces się zakończy i trzeba go użyć ponownie, aż na desce pojawi się komunikat o zakończeniu obsługi dachu, na szczęście wyświetlany po polsku. Francuzi od dawna szanują polskich klientów i wyświetlają nam komunikaty w naszym języku, co w niektórych markach jeszcze niedawno nie było takie oczywiste…
Przejechałem się też nowym Scenic’iem (w zasadzie Grand Scenic’iem). To auto od pierwszej generacji słynie ze swojej wszechstronności, funkcjonalności, którą teraz doprowadziło do perfekcji niemalże. Zdecydowanie może się podobać, a i kierowca nie musi rezygnować z odrobiny przyjemności podczas prowadzenia go. Oczywiście malkontenci marudzić będą na graficzną prezentację wielu informacji, czy na centralnie umieszczone wyświetlacze, ale nie słuchajcie ich – oni są po prostu zapatrzeni w niemieckie wzorce. Obsługa Scenic’a nie nastręcza żadnych problemów, a dodatkowo podoba mi się, że można ten samochód zamówić w wielu interesujących kolorach.
Parę słów poświęcę 180-konnej Lagunie Coupe, która – jak można zobaczyć na jednym ze zdjęć poniżej – bardzo spodobała się pewnemu młodemu człowiekowi. To samochód, który naprawdę pozwala się cieszyć drogą, nawet gdy wiedzie ona po polskich nawierzchniach. Na zachód od Kołobrzegu, na trasie do Mrzeżyna, jest fajna sekwencja przyjemnych zakrętów, na której Laguna Coupe z system 4Control pokazała, co potrafi. Cztery skrętne koła sprawiają, że auto rewelacyjnie trzyma się drogi i niewzruszenie z dużą prędkością jest w stanie składać się z zakrętu w zakręt, choć dla nieprzywykłych pasażerów może się taka jazda wydawać lekkim szaleństwem ;-) A za układem jezdnym zdecydowanie nadąża stylistyka – to coupe jest jednym z najciekawszych modeli w swojej klasie i na swojej półce cenowej!
Mieliśmy też do dyspozycji inne modele – Clio Grandtour, Megane (także GT Grandtour), Fluence’a, czy Espace’a, ale podejrzewam, że najchętniej poczytacie o Capturze. Nie dziwi mnie to, bo chyba wszyscy uczestnicy Konwencji bardzo chcieli się tym samochodem przejechać, a ja wręcz prowadziłem okupację recepcji, by się do tego auta dopchać ;-) To tak naprawdę po to wybrałem się na te testy – resztę samochodów dobrze znam, a Captura jeszcze do tamtego czasu nie prowadziłem. No i doczekałem się, choć z uwagi na urodę hostess byłem skłonny okupację recepcji prowadzić jeszcze ze cztery tygodnie ;-)
Renault Captur… Mnie osobiście zachwyca stylistyką. Może dlatego, że wkroczyłem już w wiek średni ;-) i potrzebuję zastrzyku młodości, by jako tako funkcjonować, a może po prostu Captur wydaje mi się kwintesencją tego, co francuskie w motoryzacji – odważnego designu i niebanalnych rozwiązań. Stylistyka samochodu jest – wg mnie – rewelacyjna, ożywcza, która w szarej polskiej rzeczywistości, zwłaszcza w odważniejszych malowaniach, ma szansę zmienić mentalność ludzi, jakże często smutnych, zmęczonych, znużonych… Niedawno słyszałem w radiowej Trójce tekst, że jak Polak się uśmiecha do kogoś obcego na ulicy, to brany jest za idiotę. I tak niestety jest :-( Może więc radosny w wyrazie Captur coś wreszcie zmieni. Liczę, że klienci będą wybierać malowania w żywych, kontrastowych kolorach, że przestaniemy się bać rzucać w oczy na ulicach, że radość bijąca z każdego elementu tego samochodu zagości w naszych głowach, sercach, na naszych twarzach. Tak, Captur bardzo mi się podoba!
Wnętrze utrzymano także w radosnym stylu. Nie brakuje ciekawych zabaw kolorystyką, a schowek przed pasażerem ma postać obszernej szuflady. Może nie zawsze jest to w pełni funkcjonalne – gdy „na prawym” siedzi jakaś długonoga blondynka, możecie stłuc jej kolana wysuwając tę szufladę, ale z drugiej strony będziecie mogli skoczyć do apteki po właściwą maść i potem ją w te kolanka wcierać ;-) Da się więc i z tego wyciągnąć jakąś przyjemność, chwilę radości, która przecież trwać może dłużej ;-)
Captura wyposażono w element, który w 2008-ce jest niedostępny, a poprawia funkcjonalność tego typu auta. Chodzi o przesuwaną kanapę, która pozwala albo cieszyć się przestronnością przedziału pasażerskiego, albo wykorzystać całkiem obszerny bagażnik z podwójną podłogą oczywiście. I przyznać muszę, że z Captura łatwiej się wysiada z tyłu, aniżeli z Peugeota 2008, gdzie miałem problem z wysunięciem z samochodu stóp.
Za to zawieszenie miejskiego crossovera z lwem na masce pasowało mi bardziej. Captur prowadził się fajnie, ale na krótkich nierównościach wpadał w niezbyt przyjemne wibracje. 2008-ka zachowywała się w takiej sytuacji lepiej, przyjemniej, choć na większości dróg oba samochody okazały się całkiem dobre pod względem zawieszeniowym. Nie miałem oczywiście pod ręką tak krętych dróg, jak w Wogezach, więc trudno mi ocenić układ jezdny Captura w dość ekstremalnych sytuacjach, ale po teście w Kołobrzegu i okolicach muszę stwierdzić jedno – miejski croccover od Renault w urbanistycznej dżungli powinien zadowolić wielu użytkowników. Tym bardziej, że ceny skalkulowano całkiem rozsądnie.
Silnik TCe spisywał się bardzo przyzwoicie, okazał się co najmniej wystarczającą jednostką napędową dla Captura, ale pokonałem zbyt mało kilometrów, by rozpisywać się na temat realnego spalania. Z tym zaczekamy do redakcyjnego testu, spodziewamy się bowiem, że Captur wkrótce trafi do naszej redakcji. Trudno też było mieć zastrzeżenia do skrzyni biegów – pracowała dobrze, normalnie po prostu ;-) Ciekawe, jak spisywać się będzie dwusprzęgłowy automat.
Jednym z elementów Konwencji była uroczysta kolacja z wieloma atrakcjami muzycznymi, z których najwięcej aplauzu wywołał koncert Oceany. Artystka wprawdzie nie występowała zbyt długo, ale za to bardzo energetycznie – błyskawicznie rozruszała całą salę wzbudzając w nas niespotykany wręcz entuzjazm. Nie sądziłem, że piosenkarka młodego, bądź co bądź, pokolenia z taką łatwością poderwie nas od stolików. Nie zabrakło też tańców – na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć m.in. Dyrektor PR Renault Polska, Agatę Szczech, w pląsach z Rafałem Królikowskim, który – wraz z Katarzyną Glinką – współprowadził całą wieczorną galę. I zrobili to z wielkim wdziękiem. Aktorski duet rozumiał się doskonale i uświetnił swoją obecnością całą Konwencję Renault. Oboje są przecież ambasadorami marki w Polsce.
Konwencja odbywała się pod hasłem Renault is back. I faktycznie – marka powraca z nową twarzą, jeszcze wyższą jakością i nowymi ciekawymi pomysłami. Przyszłość rysuje się więc w optymistycznych barwach!
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze