Peugeot 508 to chyba najlepiej wyglądające auto w swojej klasie. Robi wrażenie, niezależnie od tego czy patrzysz na niego z zewnątrz czy zasiadasz w środku. Można nim podjechać bez kompleksów do salonu jakiejś marki premium i porównać z dużo droższymi konkurentami. A ja przesiadłem się do 508 – na chwilę – z Dacii Duster 1.5 dCi. Różnica jest szokująca.
Zapewne po przeczytaniu wstępu zastanawiasz się drogi Czytelniku jak to się stało, że z samochodu budżetowego nagle znalazłem się za kierownicą auta zupełnie innej klasy. Albo zadajesz sobie pytanie, jaki sens ma tego typu test. Wyjaśnię to dalej.
Pierwsze wrażenie to zmiana epok samochodowych. Duster ma wiele zalet, wszędzie wjedzie, mało pali, ale… no właśnie, 508 jest przy nim niczym pojazd z przyszłości. Znakomite wyciszenie i hybrydowy napęd powodują, że w środku panuje cisza jak makiem zasiał. Po klekocie diesla w Dacii tutaj nie słyszę nic. Może za kilka dni, gdy moje uszy już się przyzwyczają do tej ciszy, jakieś dźwięki się pojawią, ale teraz jest po prostu błoga, niczym nie zmącona cisza.
Wrażenie było tym bardziej przekonujące, że dzisiejszej nocy, gdy jeździłem 508 tuż po przesiadce z Dustera, mocno wiało i lało. Widać to zresztą na tych kilku zdjęciach, które tu macie. Pogoda w sam raz, żeby schować się w cichym przytulnym wietrze. Dusterem miotało jak szatan, hałas wody roztrzaskującej się z impetem o blachę dominował, a w 508 słyszałem tylko delikatny szum z zewnątrz. Zamknięcie drzwi Peugeota odcinało momentalnie dźwięki ze świata zewnętrznego, odczucie było takie, jakbym wszedł do komory bezechowej. OK, pewnie przesadzam, bo Duster jest głośny i słabo wyciszony, ale tak to zapamiętałem.
Drugie wrażenie przyszło zaraz po pierwszym. Jak to lekko, przyjemnie i komfortowo się prowadzi! Jakie to wszystko łatwe a przy tym bezproblemowe. Dźwignia zmiany biegów automatu chodzi z przyjemnym oporem, metalowe elementy są lekko chłodne, fajne w dotyku. Po mocno plastikowej Dacii te wszystkie szczegóły, faktura materiałów, wzory, kolory, robią na mnie duże wrażenie.
Jeździłem na co dzień i jeżdżę nadal kilkuletnią Dacią w dieslu bo lubię to auto i jego prostotę. Dusterem wjadę wszędzie, w każdy teren, klekot dCi o mocy 90 KM wyciągnie mnie z każdej przygody, niestraszne mi też miejskie krawężniki. Serwis kosztuje grosze, części są tanie, zużycie paliwa małe. A taka przesiadka na 508 pozwala na jedną bardzo ważną rzecz – docenić kunszt projektantów, wysiłek włożony w stworzenie czegoś naprawdę fajnego. Może mniej użytecznego, na pewno znacznie droższego, ale … niezwykle przyjemnego w jeździe.
508 jest już długo na rynku a ludzie nadal się za nim oglądają. Nawet w Warszawie, gdzie wszyscy wszystko widzieli a drogie samochody nie są niczym niezwykłym. Widzę odwracające się głowy, na parkingu podchodzi człowiek i pyta o te bezramkowe szyby, podziwia wnętrze, dyskutuje o motoryzacji, na stacji ktoś zagaduje o silnik, przy ładowarce rozmawiam o różnicy między hybrydą a pełnym elektryku. I widzę, czuję, że 508 budzi pozytywne emocje.
Czy bym go kupił? Z hybrydą niekoniecznie, bo to daleko poza moimi możliwościami finansowymi. Z dieslem prędzej, bo jeżdżę dużo i często daleko. Z ciekawości jednak rzuciłem okiem na modele dostępne od ręki i widzę, że 508 można kupić z dieslem i jeszcze dostać niezły rabat. Może to ostatnia okazja, żeby mieć taki silnik?
Peugeot 508 ma swoje zalety –jest komfortowy, szybki i cichy, wygląda jakby kosztował milion dolarów i naprawdę mi się podoba. Przede mną parę dni za jego kierownicą. Już wiem, że ciężko będzie się nam rozstać…
Najnowsze komentarze