Nagonka na tworzenie Stref Czystego Transportu, którą prowadzą instytucje zasilane finansowo przez lobbystów tych rozwiązań, jest pełna niedomówień i manipulacji. W reakcji na te działania zaczęli się organizować kierowcy i bardzo szybko obnażyli, że przynajmniej część działań w ramach tak zwanych konsultacji to fikcja. Tak było we Wrocławiu, gdzie nie wpuszczono przedstawicieli mieszkańców – kierowców – na spotkanie w sprawie SCT.
Pomysł wydawał się szczytny. „Poprawmy jakość powietrza w naszych miastach” – wołali aktywiści i zadowoleni politycy, mający w końcu wdzięczny temat. Jednak szybko wokół tej ekologicznej inicjatywy zaczęły się pojawiać podmioty, którym zależy na wspieraniu sprzedaży swoich produktów, w tym marki samochodowe. Jaki jest bowiem efekt wprowadzenia SCT, jeśli odedrzeć ją z tych wszystkich szczytnych haseł?
Wyrzućcie stare – kupcie nowe. My, kierowcy, najbardziej obciążona opłatami i podatkami grupa społeczna, mamy się wyzbyć swoich samochodów, na rzecz aut nowych, czystych i pachnących. Do tego się to sprowadza, do biznesu. Nikt nie mówi skąd wziąć pieniądze, nikt nie próbuje interesować się losem osób, które muszą jeździć i dojeżdżać a nie mają zbyt wiele na koncie. Zakaz i już.
Problem ze Strefą Czystego Transportu jest jeden i zasadniczy: jej wprowadzenie nie poprawi jakości powietrza w znaczącym stopniu. Zanieczyszczenie powietrza będzie się utrzymywać, większe w okresie zimowym, mniejsze w letnim. Będzie nieco lepiej – ale nie będzie bardzo dobrze. Powód? Strefy nie mają granic – powietrze przepływa sobie swobodnie pomiędzy SCT a miejscami gdzie strefa nie obowiązuje.
Sam pomysł, by pracować nad zmianą jakości powietrza osobiście uważam za dobry. Jednak wybrana metoda nakazowo-zakazowa jest fatalna. Kopiujemy najgorsze rozwiązania, bez próby modyfikacji zasad tak, by odpowiadały naszym możliwościom finansowym, bez oglądania się na realia w jakich żyjemy.
Trudne pytania
Czemu nie ma w tych aktywnościach aktywistów ekologicznych nic o wyciętych filtrach DPF? Czemu nie ma nic o LPG? Czemu nikt nie mówi o poziomie zamożności społeczeństwa i powodach, dla których ludzie kupują starsze auta? A kwestia tlenków azotu? Nie udawajmy, że nowe auta ich nie produkują – gdyby ktoś nie wiedział to produkują w nadmiarze, bo tutaj kłania się fizyka, tlenki azotu powstają w wysokich temperaturach w małych wysilonych silnikach. Co z kwestią dieselgate i milionami oszukanych Porsche, Volkswagenów, Audi, Skód? Teoretycznie mają Euro 5 i 6, w rzeczywistości to fikcja na papierze. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawiódł, podobnie jak sądy.
Największy zarzut kieruję zaś w stronę lobbystów – producentów. Wspieranie SCT to czysta hipokryzja. Was tam w ogóle nie powinno być. To z waszych pieniędzy tworzone są materiały, którymi zalewacie redakcje – między innymi naszą. Raporty, opracowania, artykuły – jednak brakuje tam nas, kierowców. Nie ma naszego zdania.
Żyjemy w społeczeństwie, które ma określony, niezbyt wysoki poziom zamożności. Ten wprost wynika z sytuacji naszego kraju, a za tą sytuację odpowiadają politycy. I nie można o tym zapominać, prąc za wszelką cenę do SCT! Kierowcy mają tego po prostu dość i ta nieistniejąca formalnie ale aktywna i coraz bardziej widoczna partia kierowców może wkrótce zmienić naszą rzeczywistość – także tą samorządową.
Warto aby politycy o tym pamiętali i się opamiętali a z całą pewnością pewnością aby przestali ignorować rzeczywistość. Powód merytoryczny jest wyżej, ale jest też powód polityczny: na temacie SCT będą też żerować populiści. Dlatego należy nam się uczciwa dyskusja i prawda a nie manipulacja i kłamstwa lobbystów. W tym kontekście warto przypomnieć, że nikt z polityków nie odpowiedział do tej pory rzetelnie na krytykę wprowadzania stref, co musi budzić zrozumiały społeczny sprzeciw.
Kierowcy też chcą czystego powietrza, też chcą spokoju i lepszego życia. Jednak nie kosztem ograniczania prawa do korzystania z własności, nie kosztem niszczenia biznesów i nie kosztem budowania wykluczenia społecznego. A tak dzisiaj owe zakazy zaczynają wyglądać. I nie może być zgody na ich wprowadzanie ani tolerancji wobec unikania dyskusji na argumenty.
Najnowsze komentarze