Niespełna pół roku temu Pan Antoni stał się posiadaczem trzeciej generacji Renault Laguny. Przez te kilka miesięcy sukcesywnie naprawiał zaniedbania poprzedników i oswajał się z nowym nabytkiem. Z jedną kwestią nie mógł się pogodzić – wysokie spalanie skłoniło właściciela do montażu instalacji gazowej, zużycie benzyny przekraczające 8 litrów w ruchu pozamiejskim było zbyt duże.
Laguna III nie jest pierwszym francuskim samochodem Pana Antoniego, poprzednio użytkował pierwszą generację modelu z 2000 roku oraz Peugeota 407, z którym w naturalny sposób porównuje obecny samochód. Założone w trakcie poszukiwań kryteria i dostępny budżet jasno wskazywały na wolnossący silnik 2.0 16V pochodzący z Nissana. Bazowy 1.6 16V jest stanowczo za słaby, zaś ceniony 2.0 Turbo zdecydowanie za drogi. Udało się znaleźć sprowadzony jakiś czas temu z Niemiec egzemplarz wyprodukowany w 2007 roku. Przebieg prawie 190 tysięcy kilometrów wydaje się prawdziwy, biorąc pod uwagę stopień zużycia tapicerki i zakres dotychczasowych czynności serwisowych.
Ciemny liftback opuścił fabrykę godziwie wyposażony. Do dyspozycji użytkownika jest dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, szyberdach – będący jednym z problemów, skórzana tapicerka, szereg systemów bezpieczeństwa, tempomat, elektryczny hamulec pomocniczy i mało przydatna dziś nawigacja.
Pierwszym i największym zaskoczeniem dla właściciela po pół roku jest poziom ochrony antykorozyjnej. Pierwsza generacja Laguny jaką użytkował Pan Antonii była bezwypadkowa, mimo to wymagała poważnej interwencji blacharza i wymiany progów. Także Peugeot 407 po każdej zimie wymagał całego dnia spędzonego w garażu celem usunięcia zalążków korozji. Tutaj takiego problemu nie ma, jedynie niektóre łby śrub i elementy zawieszenia pokryte są powierzchowną korozją. Co ciekawe, cały układ wydechowy pozostaje nadal fabryczny. Jedynym wyzwaniem w przyszłości dla lakiernika będzie estetyka przedniego zderzaka z którego schodzi lakier bezbarwny. Także klosze przednich reflektorów w niedalekiej przyszłości wymagać będą polerowania, niestety współczesne – plastikowe klosze nie są najwyższej jakości (w tej materii znacznie wyższą jakość prezentują choćby szklane klosze trzydziestotrzyletniego Peugeota 605).
Jakość zastosowanych materiałów w kabinie wyraźnie przewyższa wspomnianego 407, zarówno tworzywa jak i tekstylia są przyjemniejsze w dotyku i lepiej spasowane. Jedynie na boku siedziska skórzany fragment stykający się z plastikowym elementem fotela pękł. Pozycja za kierownicą jest idealna, także dla mierzącego przeszło 193 cm właściciela, szeroki zakres regulacji kolumny kierowniczej bardzo ułatwia sprawę – co ciekawe za kierowcą wciąż pozostaje sporo miejsca na nogi. Bagażnik mieszczący 462 litry zupełnie spełnia wakacyjne potrzeby czterech osób.
Po zakupie Laguna wymagała wymiany wszystkich płynów, elementów metalowo-gumowych w zawieszeniu, gruntownego serwisu klimatyzacji oraz kontroli zbieżności. Nie był to jednak koniec wydatków. Po dziś największą wadą zdaniem właściciela jest spalanie, wyraźnie większe niż konkurencyjne modele. W mieście z trudem spada poniżej 12 litrów, w trasie bardzo oszczędna jazda pozwala zbliżyć się do wartości 8 litrów na sto kilometrów. Konsekwencją był montaż instalacji gazowej, która póki co po pierwszych 5 tysiącach kilometrów działa idealnie. Obecnie spalanie gazu LPG wynosi odpowiednio 12 i 9-10 litrów dając kolosalne oszczędności. Pomimo zastosowania precyzyjnie działającej (dużo lepiej niż w 407) sześciostopniowej przekładni manualnej, jazda w trasie oznacza korzystanie z wysokich obrotów. Poszczególne biegi zestopniowano bardzo ciasno. Na szczęście kabina jest przyzwoicie wyciszona. Zachowanie Laguny przy autostradowych prędkościach czy w zakrętach daje poczucie pewności, również przy nagłych manewrach.
Na ten moment elektronika nie stwarza problemów, jedynie elektrycznie sterowane szyby niekiedy żyją własnym życiem – wówczas problem rozwiązuje odpięcie akumulatora. Karta po wymianie baterii pracuje należycie. Jedynym problemem z którym na ten moment nie poradziło sobie także ASO jest szyberdach. O ile sam mechanizm działa poprawnie, nie zacina się i płynnie zmienia położenie ruchomego fragmentu. Problemem jest za to jego szczelność. Notorycznie po jeździe w deszczu czy postoju prawy słupek A i fragment podsufitki jest mokry lub wilgotny.
Niemniej jednak Pan Antonii jest zadowolony z zakupu, koszty codziennej jazdy opanowała instalacja gazowa, zaś temat nieszczelności jest kwestią mechanika z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, poszukiwania trwają.
Najnowsze komentarze