Zbliżające się wybory samorządowe, a jeśli nie pamiętacie to już 7 kwietnia, są okazją do sprawdzenia jak kandydaci na burmistrzów, prezydentów czy radnych, odnoszą się do samochodów. Czy są nastawieni pozytywnie, neutralnie czy może wręcz wrogo.
Chociaż rzadko piszemy na naszych łamach o polityce, to tym razem trzeba. Generalnie wrogi stosunek do samochodów mają ugrupowania lewicowe. Im bardziej skrajne, tym gorzej. Być może dlatego, że kiedyś auto było kojarzone z bogactwem a bogaci byli wrogami wszelkich lewicowych ruchów, które wyznawały rzekomą równość.
Centrum i prawica do samochodu mają stosunek różny. Niektórzy są zdecydowanie za, inni neutralni, inni trochę za a nieco więcej przeciw. I chociaż ten podział mocno się już zatarł a do polityki przyszło dużo kameleonów-populistów, to nadal źródła ich wrogości do motoryzacji są raczej ideologiczne niż praktyczne. Dużo tam mitów i agresywnego atakowania kierowców – widzimy to nawet na naszym portalu.
Ponieważ za miesiąc mamy głosować w wyborach samorządowych a zainteresowanie nimi jest duże, warto sprawdzać kto i jak podchodzi do aut. Pytać należy każdego, kto chciałbym rządzić i dostawać za to nasze pieniądze, które pochodzą przecież z podatków, na które trzeba zarobić.
Wybory to jest ten moment, kiedy można tym wszystkim kandydatom uświadomić, że jak będą robić wbrew naszej woli, to na nich po prostu nie zagłosujemy.
I warto dać im to do zrozumienia, bo potem kilka lat ciężko ich odwołać.
Najnowsze komentarze