Nie miałem niestety czasu na relacjonowanie zakończonego wczoraj Rajdu Finlandii, ale za to postanowiłem przysiąść fałdów i niedzielne przedpołudnie poświęcić na sprawdzenie, co o samochodach francuskich pojawiło się na łamach sierpniowego numeru „Auto Moto”. I choć na jego okładce sporo jest zdjęć różnych samochodów, a dominują te z niemieckich koncernów, to wprawne oko wychwyci w tej masie również dwie konstrukcje francuskie – Citroëna C4 Picasso (nowego) i Renault Clio Grandtour. Sprawdźmy więc, czy warto kupić to pismo kosztujące niemal 6 zł za egzemplarz.
„Auto Moto” nr 08 (207) z VIII.2013
Wydawca: Bauer Sp. z o.o. Sp. k.
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 5,99 zł
Koszt 1 strony: niemal 6 groszy
Warto kupić? W zasadzie tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Simca, Dacia Citroen
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: 2CV, Ami, Berlingo, C3, C3 Picasso, C4, C4 Aircross, C4 Picasso, C5, DS, DS5, Xsara Picasso, 107, 206, 207, 208, 2008, 307, 308, 3008, 407, 508, 607, Partner, 4, Captur, Clio, Espace, Kangoo, Koleos, Laguna, Megane, Scenic, Thalia, Twingo, Aronde, Duster, Lodgy, Logan, sportowe
W tekście poświęconym miejskim crossoverom większość miejsca zajmują planowane konstrukcje koncernów niemieckich, ale pod sam koniec tego materiału pokazano obecnych przedstawicieli tego gatunku, w tym Peugeota 2008 i Renault Captura (strona 12.).
Dacia Lodgy okazała się najpopularniejszym w Polsce „kompaktowym MPV” w pierwszym półroczu – zarejestrowano nad Wisłą 1.173 takie auta. A pisałem już przed jedenastoma miesiącami, że „na to czekał świat” ;-) Dziś, po zajrzeniu na stronę 15. „Auto Moto” potwierdza się, że miałem rację.
Na tej samej stronie znajdziecie też wypowiedź Carlos Ghosn, prezesa Renault i Nissana, w której wieszczy on, iż wzrost sprzedaży nowych samochodów w Europie pojawi się dopiero w roku 2016.
Dwie strony dalej pojawiła się krótka notatka o wyczynie Sebastiena Loeba, który Peugeotem 208 T16 o przeszło 1,5 sekundy pokonał dotychczasowy rekord podjazdu na Pikes Peak.
Na tej samej stronie znajdziecie też informację, że do końca dekady w Polsce ma powstać przeszło 700 km nowych dróg ekspresowych, co kosztować będzie 35 miliardów złotych. Z mojej matematyki wynika, że koszt pojedynczego kilometra sięgnie więc 50 milionów! Czemu w Polsce to tyle kosztuje??? Ani gór wielkich nie mamy, ani przez mokradła się przebijać nie trzeba. Nigdy tego nie zrozumiem.
Pierwszy poświęcony w całości francuskiemu samochodowi większy materiał znajdziecie jednak dopiero na stronach 22-27. To test Nowego Citroëna C4 Picasso, najwyraźniej pochodzący z niemieckiej mutacji pisma.
Na początku wspomniano poprzednie modele Citroëna w tej klasie: Xsarę Picasso, pierwsze C4 Picasso i C4 Grand Picasso, a także Nowe C4 Grand Picasso. Z kolei wśród konkurentów pojawiły się Ford C-Max i Renault Scenic.
W tekście znajdziecie stwierdzenie, że Xsara Picasso była raczej konwencjonalna w środku. To dość odważna teza, ale niech będzie. Czy jednak Nowe C4 Picasso rzeczywiście podąża śladami DS5? Autor doszukał się w linii minivana nawet nawiązań do modelu DS! Zresztą tekst jest całkiem pozytywnie dla C4 Picasso napisany. Pochwalono nie tylko design, ale i funkcjonalność, przestronność, świetne przednie fotele, wyposażenie, niskie spalanie, niezłą dynamikę. Tylko ceny nie wiadomo skąd wzięli, bo to, co podano, to jakieś wyssane z palca wartości. W efekcie znowu, jak w „Motorze” z tego samego wydawnictwa, C4 Picasso jawi się jako samochód drogi, a to bzdura!
Pewnej krytyce poddano sposób sterowania urządzeniami pokładowymi. Bo przycisków jest za mało i ekran dotykowy. Nie dogodzi tym niemieckim dziennikarzom – albo deska jest przeładowana, albo przycisków jest za mało! Pewnie złoty kompromis osiągają tylko samochodu z koncernu VAG… A już wielkim problemem jest to, że nie da się sterować w tym samym czasie np. ustawieniami klimatyzacji i systemu audio. No jasne – a kto będzie prowadził samochód? Nie przesadzajmy – to jest czepianie się, bo jak często prowadząc auto zmieniacie jednocześnie ustawienia klimy, poszukujecie innej piosenki, czy zmieniacie głośność? Zresztą tę ostatnią akurat można przestawić potencjometrem wyprowadzonym na deskę rozdzielczą, więc w czym problem?
Na szczęście pochwalono znakomite wykończenie i materiały wysokiej jakości. Dostrzeżono też spory bagażnik z niskim progiem załadunkowym.
Silnik 1.6 e-HDi uznano za „dość” – praktycznie przy każdej jego cesze pojawiło się to słówko. Wyjątkiem jest jedynie spalanie – tu jednostka okazała się „bardzo” ekonomiczna, a to dzięki systemowi Stop&Start i skrzyni o sześciu biegach. Uznano je jednak za zbyt długie, zaś lewarek „nie jest wzorem precyzji”. Sprawdzimy…
Skrytykowano też trochę układ jezdny – za podatność na boczny wiatr (a który minivan nie jest nań podatny???) i pewną niestabilność powyżej 100 km/h. Zastanawiające, zwłaszcza, że rozstaw osi jest naprawdę imponujący – wynosi 278,5 cm, a to o aż 13,7 cm więcej, niż w Fordzie C-Maxie i o 10,7 cm więcej, niż w Volkswagenie Touranie.
Pod koniec napisano, że „C4 Picasso 1.6 e-HDi 115 kosztuje minimum 85.500 zł, a jeśli chce się mieć wszystko to, co opisujemy, trzeba dorzucić jeszcze… ok. 40.000 zł!”. I jak nie dyskutuję z cenami opcji, to z wartością wyjściową już tak. Nawet bez uwzględniania rabatu (8.000 zł) za pozostawienie w rozliczeniu używanego samochodu najtańsze 115-konne Nowe C4 Picasso 1.6 e-HDi kosztuje w Polsce 79.500 zł, a to o 6.000 zł mniej, niż chciałby miesięcznik „Auto Moto”. Skąd się wzięła ta różnica??? Za 83.000 zł można mieć wersję Seduction. Nie mam więc pojęcia, skąd wydawnictwo Bauer wzięło swoje ceny, ale zadziwiające, jak straszą nadmierną ich wysokością potencjalnych klientów…
Samochód oceniono na cztery z pięciu możliwych do uzyskania gwiazdek krytykując go w podsumowaniu za ukośnie opadającą klapę kufra, co ogranicza możliwości wykorzystania przestrzeni bagażowej, za silną podsterowność w szybkich zakrętach i wrażliwość na boczne podmuchy wiatru, za słabą reakcję na gaz na niskich obrotach, za przeciętne przyspieszenie, za duże skoki dźwigni zmiany biegów i jej za długie przełożenia, za stosunkowo wysoką ceną (czy oni naprawdę poszaleli?) i za niedostępność wielu opcji w niższych wersjach wyposażenia.
Aha – jeszcze jedno. Przecież niskie ceny są, według prasy motoryzacyjnej, wadą na rynku wtórnym. Oni są naprawdę dziwni w tych gazetkach…
Również cztery gwiazdki otrzymało Renault Clio Grandtour napędzane silnikiem 0.9 TCe, które opisano na stronach 34-35. Zwiększenie funkcjonalności w stosunku do hatchbacka Renault wycenia w Polsce na 3.000 zł i wydaje się, że warto wydać te pieniądze – kufer rośnie w zamian z 300 do 443 litrów, a to już całkiem przyzwoita wartość. Co ważne, samochód nie traci swojego przebojowego designu i wciąż może się podobać.
90-konny silnik uznano za średnio żwawy i faktycznie nie mogę się z tym nie zgodzić – trochę wigoru brakuje, zwłaszcza w niskim zakresie obrotów. Gdy jednak wkręcicie go na obroty wyższe, robi się głośnawo, zwłaszcza po przekroczeniu prędkości 100 km/h, kiedy to hałas potęguje powietrze opływające samochód. Na szczęście Clio Grandtour z tą jednostką napędową zadowoliło się w teście średnio 6,2 litra benzyny na każde 100 km, a to niewątpliwie zaleta.
W materiale pokazano też Renault Megane w pięciodrzwiowej odmianie hatchback.
Wśród SUV-ów dostępnych na rynku wtórnym opisanych na stronach 55-65 opisano m.in. Dacię Duster (czemu nie polecają w „AM” wersji z napędem na jedną oś???) i Renault Koleosa (tu uznano, że napęd na cztery koła potrzebny jest jedynie zimą).
W dziale porad dotyczących tego, jakie części wybierać – oryginalne, zamienniki, regenerowane, czy używane – na stronach 68-75 znajdziecie z pewnością Citroëna Berlingo. Renault Megane, Renault Scenic’a, Peugeota 206, Peugeota Partnera i Cierna Xsarę Picasso.
Kolejne strony (76-87) zarezerwowano na materiał „Wybór kierowców 2013” powstały na podstawie przeszło 11.000 ankiet polskich kierowców na temat ich samochodów. Ciekawe, jak weryfikowano, czy rzeczywiście respondenci korzystają z tych samochodów. Przydałoby się też podać, ilu głosowało na poszczególne marki/modele, bo jeśli na Lexusa na przykład nadesłano trzy entuzjastyczne ankiety, to trochę jakby co innego, niż na Volkswagena 5.000 zgłoszeń o różnym stopniu zadowolenia. No ale to już statystyka, choć naprawdę znacząco poprawiłaby odbiór całości informacja o tym, ile „głosów” zdobyła każda z marek.
Tak, czy inaczej, w materiale znajdziecie wzmianki o:
– Citroënach: Berlingo, C3, C3 Picasso, C4, C4 Picasso, C5, Xsarze Picasso;
– Peugeotach: 107, 206, 207, 208, 307, 308, 3008, 407, 508, 607, Partnerze.
– Renault: Clio, Espace, Kangoo, Lagunie, Megane, Modusie, Scenic’u, Thalii, Twingo.
– Daciach: Duster, Logan.
I niesamowite, ale użytkownicy samochodów francuskich najwyraźniej nie są z nich zadowoleni, bo w pierwszej pięćdziesiątce (opisano 250 modeli) nie znalazło się ani jedno auto francuskiej marki! Najlepszy rezultat – miejsce 89. – uzyskał Peugeot Partner. A w pierwszej setce zmieścił się jeszcze tylko Citroen Berlingo. Zaskakujące…
W efekcie trudno się dziwić, że w rankingu marek Renault zajmuje pozycję 19., Dacia 24., Citroën 26., a Peugeot 31. Pozwolę sobie nie komentować.
Wśród Rynkowych Debiutów Miesiąca (strony 90-91) wymieniono Citroëna C4 Aircross (ceny od 73.900 zł), Nowego Citroëna C4 Picasso, Peugeota 2008 i Renault Clio.
Citroënowi Ami poświęcono artykuł opublikowany na stronie 98. Nie zabrakło tam wzmianek o Citroënach 2CV i DS., Renault 4, czy Simce Aronie. A Ami do dziś, jeśli gdzieś się pojawi, wzbudza duże zainteresowanie. Sedan o ujemnym kącie tylnej szyby był bardzo nowatorską konstrukcją, typowym francuskim samochodem oferującym dużo komfortu, lekką konstrukcję i niebanalne rozwiązania. Dziś takich aut już się nie robi :-(
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w ósmym tegorocznym numerze „Auto Moto”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze