„Cars” nr 03 (03) z XI.2010
Stron: 172 (z okładką)
Cena: 6,90 zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 4 grosze
Warto kupić? Koniecznie
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault (+Alpine), Simca
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C4, C5, DS4, Xsara, EX1, RCZ, 5, 8, 12, 17, Clio, Megane, A110, A310, sportowe
Chyba po raz pierwszy napisałem w przeglądzie prasy, które tworzę już chyba szósty rok z rzędu, że jakiś numer pisma motoryzacyjnego trzeba kupić koniecznie. Nie wiem, czy to może nie lekka przesada, ale naprawdę nie pamiętam już żadnego innego wydania jakiegokolwiek magazynu z tej branży, który przypadłby mi do gustu tak bardzo, jak listopadowy „Cars”. W dodatku przy niezmienionej cenie powiększył – w stosunku do poprzedniego wydania – swoją objętość. Nieznacznie, ale jednak. A na okładce znalazło się wielkie zdjęcie Renault Clio Gordini R.S. i przy okazji wspomniano inne francuskie auta – Renault Megane R.S., Renault 5 Turbo 2 i Peugeota RCZ. Imponujące modele!!!
Pierwsze wzmianki – poza okładką i spisem treści – pojawiły się na stronie 12. Krótką notatkę o podpisaniu umowy przez Renault i L’Eclerc’a w sprawie wyposażenia parkingów sieci handlowej w urządzenia do ładowania akumulatorów w samochodach elektrycznych opublikowano na samej górze strony, zaś na jej dole pojawił się krótki artykuł o rekordach Peugeota EX1.
Maleńką notatkę związaną z Robertem Kubicą i teamem Renault F1 znajdziecie w lewym górnym rogu strony z numerkiem 14.
Dwie strony dalej, ale tym razem w prawym górnym rogu, pojawiła się mała wzmianka o delikatnym liftingu Renault Laguny.
No i koniecznie trzeba zajrzeć na strony 23-39. Aż tyle miejsca poświęcono kilku niesamowitym konstrukcjom francuskiej motoryzacji, w tym jednej sprzed lat i trzem jak najbardziej dostępnym u dealerów. Zaczynamy!
Następca auta opisanego jako ostatnie wśród czterech omawianych? Poniekąd tak. Segment ten sam – B. Dwa pasy wzdłuż karoserii – już niekoniecznie. Renault Clio Gordini R.S. to samochód będący spadkobiercą kilku wspaniałych konstrukcji z przeszłości, w tym poniekąd Renault 5 Turbo, choć turbosprężarki w Gordini R.S. nie znajdziecie.
Redaktor Jakóbczyk przypomniał sylwetkę Amédée Gordiniego, który zaczynał od podrasowywania Simek, a od lat 50. XX wieku pracował dla Renault. Najsłynniejsze jego konstrukcje, to Renault 8, 12, czy 17. Autor tekstu wspomniał zresztą i „zwykłe” pozagordini’owe modele Renault ze słynnym Clio Williams na czele.
Jak się okazuje – Clio Gordini R.S., to samochód jeszcze lepszy, niż „cywilne” Clio R.S. Jest dobrze wyposażony, znakomicie (choć moim zdaniem nieco krzykliwie) wygląda, a do tego znakomicie jeździ! A to jest najważniejsze, zwłaszcza w tego typu aucie. Jeździ świetnie i to zarówno po prostej, jak i w zakrętach. Kurczę – po rekomendacji Pana Wojtka chyba sobie to autko zarezerwuję w parku prasowym ;-)))
I w sumie tylko jedno mnie zastanawia. O ile się nie mylę, w Clio Gordini R.S. pracuje dwulitrowy silnik wolnossący. W tekście nawet to potwierdzono. Ale w tabelce z danymi technicznymi i pomiarami osiągów podano, że pojemność skokowa tej jednostki wynosi 2.199 cm³. To chyba pomyłka w druku.
Clio R.S. oceniono na cztery gwiazdki w pięciogwiazdkowej skali. Redaktor Jakóbczyk skrytykował w zasadzie tylko pozycję za kierownicą, sposób obsługi radioodtwarzacza i szybkie przyzwyczajanie się do dobrego wyposażenia i zaprzestawaniu zwracania uwagi na usportowione cechy samochodu.
Kolejne cztery strony powinni obejrzeć przede wszystkim miłośnicy Peugeota. Przypomnijmy, że w pierwszym numerze magazynu „Cars” Redaktor Jakóbczyk właśnie stwierdził, że Peugeot RCZ, to nie jest jego bajka. Jakoś nie do końca mógł się przekonać do tego samochodu, choć doceniła wówczas wiele jego cech. Teraz zweryfikował tamtą opinię, bo miał okazję pojeździć autem napędzanym 200-konnym benzynowym silnikiem 1.6 THP. Cóż – nie powiem, że nie rozumiem… Wszak – jak pewnie pamiętacie – miałem okazję wziąć udział w jazdach testowych RCZ-em w Hiszpanii i wówczas bardzo się cieszyłem z tego, że najpierw otrzymałem auto napędzane dwulitrowym dieslem, a dopiero później najmocniejszą spotykaną w Peugeocie wersją silnika 1.6 THP… Jest po prostu obłędny!!! Pod każdym względem.
To szczera prawda, że 200-konny benzyniak świetnie pasuje do Peugeota RCZ. W dodatku kosztuje mniej, niż topowa wersja wysokoprężna i chodzi mi tu tylko o ceny podstawowe, bez dodatków, które zawsze kosztują tyle samo. Różnica nie jest wielka, ale jest. A że benzyny spalimy trochę więcej? I c z tego??? Za to przyjemność z jazdy jest – moim zdaniem – zauważalnie większa, a przecież RCZ-a kupuje się dla przyjemności. No, może jeszcze trochę dla przyjemności, a w ostateczności dla przyjemności, jednak w każdym wypadku najważniejszą cechą będzie przyjemność :-) Redaktor Jakóbczyk jednak znalazł w tym samochodzie jeszcze całkiem sporo funkcjonalności – nawet dzieci z tyłu można posadzić, choć moim zdaniem – raczej tylko niezbyt duże… Zgadzam się jednak z jeszcze jednym – kufer jest potężny, jak na tego typu samochód, a w dodatku można go powiększyć składając tylną kanapę.
Peugeot RCZ oczywiście świetnie się prowadzi. Na testowych 19-calowych kołach może niekoniecznie w polskich warunkach, ale już seryjne, o cal mniejsze, spisują się znakomicie. Zresztą to nie do końca tak. Prowadzi się dobrze, tylko na 19-tkach traci na komforcie.
Autor testu docenił rewelacyjny układ kierowniczy, cudowny silnik, znakomitą skrzynię biegów, oryginalny design, bogate wyposażenie, świetne wykończenie i nawet ceny, zwłaszcza dodatkowego wyposażenia, bo opcje są, ale Peugeot nie oczekuje za nie Bóg wie ile. Wśród wad Pan Wojtek wymienił właśnie opcjonalne felgi w rozmiarze 19” oraz tylną szybę podczas opadów deszczu. To się nie zgodzę – w Hiszpanii jeździłem RCZ-em albo w deszczu, albo w ulewie, ale jednak z widocznością do tyłu nie jest tak źle – woda ścieka „rynsztokiem” powstałym w zagłębieniu szyby, więc wypukłości pozwalają na jakieś obserwowanie tego, co dzieje się za samochodem. Tylko kto się tam będzie patrzył? Chyba tylko po to, by zobaczyć, czy i na ile podniósł się spojler ;-)
Auto oceniono na cztery gwiazdki w pięciostopniowej skali.
Strony 32-35 poświęcono na kolejne znakomite auto rodem z Francji – Renault Megane R.S. Oparte o kompakt o tej samej nazwie w jego aktualnej, trzeciej odsłonie, w nadwoziu coupe, robi wrażenie już samym pojawieniem się – żółta barwa lakieru idealnie pasuje do hot-hatcha. No właśnie – czy rzeczywiście „hot”?
Redaktor Struk doszedł do wniosku, że tak! Wnętrze, wyposażone w to, co potrzeba również w normalnej eksploatacji, zaprojektowano świetnie również dla entuzjastów jazdy ofensywnej. Znakomity turbodoładowany 2-litrowy silnik generuje 250 KM, a maksymalny moment obrotowy o wartości 340 Nm dostępny jest już przy 3.000 obr./min., ale już 80% tej wartości pojawia się przy 1.900 obrotach. To oznacza, że w nowym Megane R.S. dzieje się dużo i szybko. Czy po te auta również sięgnie warmińsko-mazurska policja? Poprzednich usportowionych Meganek miała dziesięć, choć ostała się ich do tej pory bodajże tylko połowa. Chyba nawet miło byłoby pogadać z policjantami, którzy dopadliby mnie takim radiowozem ;-)
Autor docenił świetną pozycję za kierownicą, znakomite sportowe fotele, obłędną jednostkę napędową i świetnie z nią współpracującą skrzynię biegów, bezpośredni układ kierowniczy oraz łatwość obsługi. Po stronie wad wypisał słabą widoczność, zwłaszcza do tyłu, niespecjalną trakcję (na wyjściu z zakrętu), niewielki otwór bagażnika i małą ilość miejsca na tylnej kanapie.
Ogólnie jednak samochód otrzymał cztery gwiazdki, czyli do ideału zabrakło niewiele ;-)
I kolejne Renault, naprawdę rzadko spotykane… „Piątka” Turbo 2, którą opisał na potrzeby listopadowego „Cars” Partyk Mikiciuk, znawca aut z przeszłości, ale i ciekawy recenzent motoryzacyjny, również współczesnych konstrukcji.
Jak pisze Autor, do niedawna nie było w naszym kraju ani jednego takiego samochodu, ale teraz te perełki się pojawiają. Jedną z nich Redaktor Mikiciuk oglądał w Gdańsku.
W tekście nie mogło zabraknąć rysu historycznego, jak zwykle w przypadku tego Autora, podanego bardzo smakowicie. Patryk Mikiciuk wspomniał m.in. o Alpine A110, oraz A310. Jednakże w centrum zainteresowania niemal non stop znajduje się Renault 5 Turbo 2 i szczerze polecam Wam lekturę tego materiału i obejrzenie zdjęć, w tym kilku historycznych.
Kolejny materiał, tym razem głównie dla maniaków aut spod znaku szewronów, znajdziecie na stronach 50-51. Redaktor Jakóbczyk zastanawia się, co luksusowego będzie miał Citroën DS4, czego nie ma świetnie wyposażony i znakomicie wykonany nowy Citroën C4. Lista zalet nowej wersji francuskiego kompaktu jest zresztą dłuższa – świetne wnętrze, rekordowy kufer, niezła stylistyka, przestronność, bogate wyposażenie… Są jednak i wady – nie ma mowy (przynajmniej na razie) o 200-konnym silniku THP, nie ma nawet jego 175-konnej wersji :-( Gama benzyniaków obejmuje jednostki od 1.4 VTi 95 KM, przez 1.6 VTi 120 KM, po 1.6 THP 155 KM. Diesle – od 90 (1.6 HDi), przez 110 (1.6 HDi), do 150 KM (2.0 HDi). Najmocniejszy benzyniak będzie seryjnie stępiony automatyczną sześciobiegową skrzynią. To raczej średnie wiadomości dla wielu amatorów Citroëna.
W nowym C4 nie ma też kierownicy z nieruchomym rdzeniem, co Redaktor Jakóbczyk umieszcza wśród zalet, ja zaś wepchnąłbym to do wad :-)
Po stronie minusów Autor umieszcza także nagromadzenie przycisków i pokręteł na kierownicy, niezbyt intuicyjną obsługę bogatego menu.
Ogólnie jednak nowe C4 przypadło do gustu Panu Wojtkowi.
Porównanie Peugeota 207 SW z Seatem Ibizą ST znajdziecie na stronach 68-73. Może trudno w to uwierzyć, ale francuskie kombi okazało się minimalnie lepsze! Zebrało więcej „carsowych” gwiazdek za to, jak jeździ oraz za silnik (1.6 HDi 90 KM), a gorzej oceniono w nim tylko kwestie wyposażeniowe – za brak możliwości zamówienia kurtyn powietrznych w najtańszych wersjach. I choć ostatecznie oba auta uzyskały po trzy gwiazdki, to jednak waga tych przyznanych Peugeotowi jest ciut wyższa. Szczerze polecam omawiany artykuł.
Kolejny Citroën C4, ale w swojej pierwszej odsłonie, pojawia się na stronach 142-143 w dziale „Cars po gwarancji”, czyli opisującym auta dostępne w zasadzie już tylko na rynku wtórnym. Bo choć „stare” C4 jeszcze bez trudu znajdziecie w salonach, jako nowe auto, to jednak ilość dostępnych wersji jest już nieco ograniczona. A to ciekawe auto, więc jeśli nie zależy Wam na kłuciu sąsiadów w kaprawe ślepia nowym modelem, możecie się skusić na wyprzedaże, które z pewnością niedługo zaproponują dealerzy.
Z podobnego założenia wychodzi Redaktor Kucharski, który wspomina zresztą czasy, gdy pierwsze C4 zastąpiło Xsarę i znowu było autorem sporego zamieszania na rynku. Czy słusznie? Z pewnością tak. Nowatorski design, dwie dość różniące się od siebie wersje 3- i 5-drzwiowa, a potem jeszcze sedan dostępny na niektórych rynkach (chyba zabrakło wersji coupe-cabrio…), ciekawe rozwiązania we wnętrzu (kierownica z nieruchomym rdzeniem, dyfuzor zapachów, nowatorski zestaw wskaźników…), to tylko główne elementy odróżniające pierwsze C4 od konkurentów. Auto miało zresztą całkiem sporo innych zalet: przestronne wnętrze, niezły komfort, bogate wyposażenie, dobre właściwości jezdne, znakomite silniki i wysoki poziom bezpieczeństwa (pięć gwiazdek w testach zderzeniowych EuroNCAP). Wśród wad wymieniono w artykule ograniczoną ilość miejsca nad głowami dla pasażerów z tyłu, widoczność do tyłu w wersji 3-drzwiowej, czy niezbyt precyzyjny układ kierowniczy.
Szczególnie dużo pozytywnych słów skierowano pod adresem silników wysokoprężnych.
I to już w zasadzie wszystko, co napisano o francuskich samochodach w listopadowym numerze magazynu „Cars”. Zdecydowanie warto kupić.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze