Jak wyjechać samochodem zagranicę? Na początku XX wielu było to prawie niemożliwe. Celnicy nie wiedzieli co robić, nie było dokumentów, ubezpieczeń ani wspólnych przepisów. Brakowało benzyny a w krajach naokoło Polski panowały różne systemy ruchu. Z czasem udało się to unormować. Oto krótka historia turystyki samochodowej.
Zobacz: Dziadkowie Citroëna mieszkali w Warszawie
„W pojęciu współczesnego samochodziarza wątpliwą przyjemność stanowić musiała jazda niewygodną, trzęsącą skrzypiącą, źle podresorowaną, zbyt wysoką, często nie posiadającą bocznych drzwiczek maszyną, której niezawodność zawsze pozostawiała wiele do życzenia. Człowiek, wybierający się na samochodową wycieczkę musiał być przygotowany na wszelkie najgorsze ewentualności jak zepsucie się tajemniczego jeszcze dla większości i kapryśnego silnika, którego nikt po drodze nie mógłby z pewnością naprawić, jak ciągłe defekty niedoskonałych i okropnie w montowaniu niewygodnych opon, jak dolewanie wody do grzejącego się bez powodu silnika, jak wreszcie brak benzyny, chciwie pochłanianej przez maszynę, nierozpowszechnionej jeszcze o tyle, by ją można byle wszędzie po drodze dostać.
Zobacz: Rodzice Citroëna wzięli w Warszawie ślub
Brak dobrych dróg, brak map i przewodników, brak jakichkolwiek świadomie przedsiębranych udogodnień, nieprzychylny a wręcz często wprost wrogi stosunek ludności, zatargi z woźnicami płoszących się zaprzęgów, powiększały jeszcze bardziej gehennę cierpień śmiałka, któermu zachciało się jazdy wymyślną szatańską maszyną. Dziś zdaje się łatwiej jest przejechać wpoprzek czarnego lądu lub przez piaski pustyni niż wówczas paręset kilometrów przez środek najbardziej nawet kulturalnych krajów.
Zobacz: Citroën odkrył daszkowe koła zębate w Głownie.
Źle już było gdy ktoś chciał podróżować po swym rodzinnym kraju, ale postokroć biada temu, komu do głowy przyszedł niewczesny zamiar skierowania nietyle swoich kroków, ile kół, poza granice swej ojczyzny. Straszne, co taki człowiek musiał przechodzić! Trzeba więc było przede wszystkiem płacić, trzeba sobie zdać sprawę z jakiemi trudnościami, po jak długich dyskusjach, targach, perypetjach i udowodnianiach, przychodziło się do jakiegokolwiek porozumienia z nieokrzesanemi i nie znającemi się na rzeczy samochodowej celnikami. Nie dość na tem, trzeba było wyrabiać sobie „prawo jazdy” i nowe dokumenty dla samochodu, co związane często było z bezsensownemi formalnościami, narzucanemi przez przepisy nieudolnie jeszcze i bez należytego zrozumienia usiłujące ująć w ramy porządku administracyjnego przychodzący dopiero świat, automobilizmu.
Zobacz: Pierwszy salon Peugeot w Warszawie z 1911 roku.
Często władza upoważniona do wydawania tych dokumentów urzędowała tylko w większych miastach i trzeba było pozostawiwszy samochód na opiece współtowarzyszów, spieszyć do odleglej nieraz o 100 kl. siedziby władz, by tam nierzadko po parodniowej zwłoce dostać te upragnione a konieczne świstki.
Naprawa stosunków rozpoczęła się od powstania w roku 1898 Międzynarodowej Ligi Towarzystw Turystycznych. Dopiero w roku 1902 zostaje wreszcie stworzony tak zwany tryptyk, tak bardzo w obecnych warunkach turystyki samochodowej rozpowszechniony. Ile jednak rozwinąć trzeba było pomysłowości i inicjatywy, by stworzyć rzecz ta niesłychanie prostą i praktyczną.
Zobacz: Czołg Renault dla polskiej armii, który walczył w Bitwie Warszawskiej
Już w swej pierwotnej formie tryptyk byt dokumentem, który zwalniał posiadacza od obowiązku uiszczania kłopotliwych opłat celnych, zastępując go gwarancją wystawiającej tryptyk organizacji automobilowej lub turystycznej, upoważnionej do tego przez państwo. Właściciel samochodu. który chciał na nim wyjechać za granicę składał sumę pieniężną w wysokości opłat, które musiałby uiścić przy przekroczeniu granicy wzamian zato dostawał dla swej maszyny dokument, składający się z trzech części, stąd nazwa tryptyku, dokumentu potrójnego.
Jedna z nich pozostawała w granicznym urzędzie celnym przy wjeździe do danego kraju, druga przy wyjeździe, a trzecia upoważniała jej posiada do odebrania kaucji, która zostałaby wypłacona, gdyby posiadacz tryptyku nie wywiązał się z przyjętych na siebie zobowiązań, a więc gdyby do pewnego terminu nie opuścił obcego kraju.
Zobacz: Citroën na gąsienicach zdobył Gubałówkę
Jak bardzo potrzebną była ta inowacja, świadczy o tem to, że już w roku 1903 wszystkie niemal poważniejsze kraje Europy wprowadziły we wzajemnych stosunkach turystycznych używanie tryptyku. Jedynie Anglja wprowadziła je u siebie dopiero w roku 1916 a to dlatego że pogorszenie warunków ekonomicznych zmusiło ją do znacznego obostrzenia ceł wwozowych na samochody, które dotąd były na tyle niskie, że poprostu nie wymagały wprowadzania żadnych ulg dla turystów.
Praktyka wykazała jednak po pewnym czasie, że w stosowanym dotąd systemie są jeszcze pewne braki, jak np. konieczność pozostawiania nieraz większych sum pieniężnych, wyrabiania kilka naraz tryptyków w razie wyjazdu na jakąś wyprawę, zakrojoną na szerszą skalę i mającą objąć kilka krajów. Z obu trudności znalazło się zadowalające wyjście, wprowadzono więc z czasem zamiast pozostawiania gotówki gwarancję bankową, lub też wymagano pozostawiania drobnej tylko części należnych pieniędzy, resztę zaś zaś podejmowały się w razie potrzeby spłacać towarzystwa ubezpieczeniowe, pobierające za swe ryzyko niewielką opłatę.
Dla usunięcia drugiej trudności wprowadzono w roku 1914 tak zwany „carnet de passage en doune”, będący dokumentem upoważniającym do kolejnego przejazdu przez wymienione w nim kraje, bez potrzeby pokrywania jakichkolwiek opłat celnych. Przy wyrabianiu takiego dokumentu składać trzeba było gwarancyjną sumę w wysokości opłaty celnej jednego tylko z przejeżdżanych krajów i to tego, w którym ta opłata jest najwyższa, co naturalnie w porównaniu z tryptykami, wystawianemi tylko na jedno państwo, stanowi znaczne finansowe ułatwienie.
Nietylko jednak celne trudności stanowiły czynnik limiutujący rozwój międzynarodowego samochodowego ruchu turystycznego, ale również trudności, związane z wyrabianiem dokumentów dla samej maszyny i dla kierowcy. Usunięto je przez stworzenie, dzięki międzynarodowej komisji z 11 października 1909 r. tak zwanych międzynarodowych świadectw drogowych. Według postanowień tej konwencji automobilista z państwa, które niej przystąpiło, może na podstawie dokumentu wystawionego przez władze swojego kraju jeździć po terytorjum innych państw, bez potrzeby wyrabiania specjalnych na danem terytorium obowiązujących papierów”
artykuł pochodzi z miesięcznika Auto, 1930 luty R.9 Nr 2.
pisownia oryginalna
Originally posted 2021-10-17 11:18:02.
Najnowsze komentarze