Kontynuujemy przeglądy prasy w tym tygodniu. Po tygodnikach AUTO ŚWIAT i MOTOR przyszedł czas na miesięcznik AUTO MOTOR I SPORT, którego wydanie datowane na czerwiec ukazało się już jakiś czas temu. Okładka zachęca nas do zakupu raczej średnio – nie ma żadnego samochodu marki francuskiej, ale pokazano Alfę Romeo Tonale, która reprezentuje francusko-włosko-amerykański koncern Stellantis.
AUTO MOTOR I SPORT nr 06 (373) z VI.2022
Wydawca: Motor Presse Polska zależne od Motor-Presse Stuttgart
Stron: 108 (z okładką)
Cena: 11,99 zł
Koszt 1 strony: ponad 11 groszy
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, DS Automobiles, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C5 X, DS 9, 2008, 308, 508, Captur, Clio, Megane, Megane E-Tech Electric, Dokker, Jogger, Lodgy, Logan, Sandero
I właśnie Tonale jest pierwszym modelem z tych znajdujących się w szerokim kręgu naszych zainteresowań, które opisano na łamach czerwcowego AUTO MOTOR I SPORT. Znajdziecie ten stylowy samochód na stronach 24-27. Wspomniano tam też Jeepa Compassa, na platformie którego Tonale bazuje, acz ma większy rozstaw osi i kół. Pojawiło się też odniesienie do Giulii i Stelvio.
Wyraźnie ciekawszym, a i bardziej dostępnym od strony kosztowej autem jest to opisane na stronach 32-37. Chodzi o Citroëna C5 X. Redaktor Piaskowski zaczyna test z grubej rury – od przypomnienia legendarnych modeli DS, CX i XM. To jednak trochę przesada, bo wspomniane modele reprezentowały francuską markę w segmencie E, a C5 X jest samochodem z dzisiejszego segmentu D. Acz nie da się też ukryć, że jest duży. Ma 4.805 mm długości i 2.785 mm rozstawu osi. CX i XM były krótsze, DS porównywalny, ale wszystkie one miały wyraźnie większy rozstaw osi. I z całym szacunkiem dla C5 X – zapewniały (zwłaszcza DS i CX) znacznie większy komfort zawieszenia.
Ale nie przekreślajmy C5 X. Samochód, jak przystało na Citroëna, ma oryginalną stylistykę i tak naprawdę ciężko go pomylić z C4-ką nowej generacji. Wewnątrz, co Autor uznaje za zaletę, mało jest ekstrawaganckich rozwiązań, ale to przecież za nie miłośnicy marki kochają Citroëny! Zauważono, że jakiś chochlik miesza też w oprogramowaniu, bo podobnie jak w testowanym przez nas niedawno Peugeocie 308 z tym samym systemem albo wyłączał on pewną rockową stację radiową, albo przełączał ją na taką z muzyką pop. Dobrze, że nie na inną rozgłośnię ;-) A może chodzi o bug opisany przez nas tutaj?
Autor twierdzi, że na fotelu kierowcy wcale nie czuć przestronności samochodu, choć już z tyłu jest pod tym względem rewelacyjnie. Być może to wina rozbudowanej konsoli środkowej i boczków drzwiowych? Za to kierowca i pasażer z przodu mogą liczyć na fotele z masażem oraz podgrzewane.
Redaktor Piaskowski chwali lekko bujający komfort zawieszenia, acz zaraz kontruje, że nie każdy lubi takie wrażenia. Dodałbym, że nie każdy lubi twarde zawieszenia, ale jakoś w tę stronę w motogazetkach uwag nie widuję. Ale Pan Szymon twierdzi wręcz, że praca zawieszenia w C5 X przypomina samochody marki z hydropneumatyką! Uważa jednak, że nie powinno się tym autem jeździć za szybko, bo przechyły boczne są duże, a automatyczna skrzynia i układ kierowniczy wolą delikatne traktowanie. Także fotele nie zapewniają dużego podparcia bocznego.
Układ napędowy zapewnia jednak niezłą dynamikę i zużywa przy tym niewiele paliwa (opisano wersję hybrydową), niestety zaprezentowana odmiana kosztuje sporo (ponad 200.000 zł). Ostateczna nota, to tylko 3,5 na 5 możliwych do zdobycia gwiazdek.
W materiale wspomniano też Peugeota 508 i DS 9.
Nissana Ariyę postawiono w roli potencjalnego konkurenta dla opisanego na stronach 42-43 Subaru Solterra.
Z kolei Nissan Qashqai wystąpił w analogicznej roli dla Škody Karoq zaprezentowanej na stronach 44-45.
Test Nissana Townstara, konstrukcji bliźniaczej względem Renault Kangoo, znajdziecie na stronie 59.
Większy test, zajmujący strony 60-65, poświęcono Dacii Jogger. AUTO MOTOR I SPORT opisał dokładnie ten sam egzemplarz, który i ja niedawno Wam zaprezentowałem. Chodzi o pięcioosobową odmianę napędzaną dwupaliwowym silnikiem z fabryczną instalacją LPG. Redaktor Mucha twierdzi, że niedawno odświeżone Logan i Sandero przypadły do gustu redaktorom AUTO MOTOR I SPORT, ciekawi są więc Joggera. Samochodu, który zastąpi w gamie i Logana MCV, i Dokkera, i na dodatek Lodgy.
Jogger, choć wyraźnie większy, bazuje na tej samej platformie, co Renault Clio V. To nowoczesna modułowa platforma, więc nic dziwnego, że takie rzeczy są możliwe. Autor docenia 20-centymetrowy prześwit, solidnie zmontowane wnętrze i wyłożone tkaniną elementy kokpitu, co poprawia estetykę. Jestem tego samego zdania. Redaktor Mucha dobrze ocenił fotele i kierownicę, ale uznał, że siedzisko kanapy jest trochę za krótkie. Za to na przestronność nie narzekał. Trudno też w tej wersji krytykować pojemność bagażnika ;-)
I byłoby fajnie, gdyby w drugiej części testu Autor nie zaczął utyskiwać nad tym, czego to Jogger nie ma. Oczywiście – nie ma dwustrefowej klimatyzacji, czy indukcyjnej ładowarki do smartfona, ale to takie pierdoły znacząco podnoszą cenę dzisiejszych samochodów. A Dacia stara się utrzymać ceny swoich aut na akceptowalnym poziomie. Coś za coś. Jogger ma masę elementów wyposażenia, które są naprawdę przydatne, a reszta, której nie ma, to zazwyczaj bardziej gadżety, niż elementy istotne. Mam tu na myśli wyposażenie z zakresu komfortu, a nie bezpieczeństwa.
Na szczęście przy opisywaniu zespołu napędowego powraca dobry Redaktor Mucha i przestaje się czepiać mało istotnych cech. Doskonale rozumie, że Jogger ma być tani w zakupie i eksploatacji, nikt nie oczekuje od tego auta sportowych osiągów, ale raczej praktyczności i wygody, a także długiego, ponad tysiąckilometrowego zasięgu. Ostateczna nota dla Dacii Jogger, to cztery gwiazdki na pięć możliwych do zdobycia.
Już na następnej za Joggerem stronie (66.) natraficie na test Renault Megane E-Tech R.S. Line. To hybryda plug-in, więc auto jest dość drogie (157.400 z ł), ale za to może jeździć tylko na prądzie (nawet ponad 50 km), a w określonych warunkach eksploatacji pozwala na naprawdę istotne oszczędności. Testowany samochód okazał się znakomicie wyciszony, świetnie wyposażony, a użyte materiały wykończeniowe są dobre i nie odbiegają od rywali. Oryginalny napęd trochę Redaktora Muchę rozczarował – za słabym przyspieszeniem i zdarzającymi się szarpnięciami kłowej skrzyni. Również niewiele ponad 300-litrowy bagażnik okazał się za mały. W konkluzji Autor uznał, że jeśli planujecie jeździć także poza miastem, to lepiej wybrać Megane E-Tech Electric.
Na stronach 92-97 AUTO MOTOR I SPORT zaprezentował pięć używanych małych crossoverów. Najwięcej miejsca poświęcono Volkswagenowi T-Roc’owi, ale znalazła się też strona dla Nissana Juke’a, druga dla Peugeota 2008 pierwszej generacji, a trzecia dla pierwszej generacji Renault Captura. Piątym opisanym autem jest Suzuki Vitara. Juke sporo namieszał na rynku swoją stylistyką. Polubiło go wiele pań (ale i panowie też się za kółkiem zdarzają), wiele osób zas mocno go krytykowało. Technicznie auto wypada dobrze, nie nastręcza większych problemów.
Peugeot 2008 nie jest aż tak oryginalny, ale do nudnych stylistycznie aut na pewno nie należy. Okazuje się bardzo trwały, wykończono go dobrymi materiałami, ale montaż po latach w niektórych egzemplarzach okazuje się średni. Auto jest świetnie zabezpieczone antykorozyjnie, uzyskało pięć gwiazdek w testach EuroNCAP i dobrze się prowadzi. W przypadku wersji napędzanych benzyniakami warto poddać silnik szczegółowym oględzinom.
Captur szybko stał się bestsellerem. Nie dość, że jest autem praktycznym, to w dodatku znakomicie wystylizowanym. Jeżdżą nimi i panie, i panowie. Silniki – bez zastrzeżeń, każdy znajdzie coś dla siebie. Auto okazuje się naprawdę odporne nawet na polskie drogi, zawieszenie jest trwałe, a cały Captur dobrze się prowadzi. EuroNCAP oceniło ten model na pięć gwiazdek.
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w datowanym na czerwiec numerze AUTO MOTOR I SPORT.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: Auto motor i sport
Najnowsze komentarze