Wybierając się na paryski Międzynarodowy Salon Samochodowy miałem w planach nie tylko wizytę w centrum wystawienniczym, ale zamierzałem odwiedzić również kilka innych miejsc, w tym oczywiście Champs-Elysee, koniecznie właśnie pod numerem 42. Tak się też stało – we wtorkowe południe przekroczyłem próg przeszklonej witryny, jakże odmiennej od otaczających C_42 kamienic…
Tym razem samochodów w salonie było niewiele. Od razu w drzwiach pojawia się jednak problem – idziemy na dół, czy w górę?
Rzut oka na poziom poniżej paryskiego trotuaru, drugim okiem zaś spoglądam w górę…
Wybór pada na poziom niższy – tam stoją dwa samochody już dobrze znane, co nie znaczy, że nieciekawe. C4 WRC i C2 S1600, oczywiście jak samoloty na wyprzedaży Agencji Mienia Wojskowego – rozbrojone ;-) ale i tak warte uwagi. Oklejone nazwiskami mistrzów rajdowej kierownicy – Loeba, Sordo, Ogiera i ich pilotów – Eleny i Martí. Związanych z Citroënem niemal, jak szewrony!
Wracamy na parter, skąd wspinamy się na kolejne piętra. Tam na okrągłych platformach tylko jeden model samochodu, debiutujący kilka kilometrów dalej Citroën C3 Picasso. Tym razem wystawa w C_42 podporządkowana jest wizjom… Nie sądźcie jednak po pozorach – czarny lakier jest tylko uwerturą wstępu do początku* przeżywania wizji.
Za to w tym czarnym samochodzie można zrobić niemal wszystko – dotknąć deski rozdzielczej, sprawdzić, czy pozycja za kierownicą jest dobra, skontrolować jakość szycia i materiałów próbując wyciągać nitki z pokryć siedzeń… ;-) Żartuję – prezentowane auto jest nieskazitelne.
A na kolejnych poziomach stoją kolejne C3 Picasso…
Ale Citroën, to nie samochód – to sposób życia. To niestandardowe rozwiązania techniczne i niebanalne podejście do życia, do świata. Przekonać się o tym można na poziomach, na których samochodów… nie ma. Nowoczesne meble i szereg zabaw ze wzrokiem. Lustrzane walce ustawione na pozornie bezkształtnych kolorowych plamach, bądź bezpośrednio na podłodze. A w owych walcach odbicie świata, do którego jesteśmy przyzwyczajeni – a to Łuk Triumfalny, a to pole, a to droga… Nienormalni, jak ja, mogą pobujać w chmurach stając… na niebie. Normalni stoją twardo na ziemi…
Można też znaleźć się we wnętrzu C3 Picasso nawet się do niego nie zbliżając…
Na najwyższym piętrze kabina z wejściem zasłoniętym przez czarne sznureczki. Wchodzimy? Pewnie, że tak! Wewnątrz ściana maleńkich światełek po lewej, a na wprost ekran wyświetlający trójwymiarowe obrazy związane głównie z C3 Picasso.
Wrażenie jest bardzo ciekawe, jakby oczy dostały nowych umiejętności. I choć ekran jest niewielki, to jednak wrażenia, jakie powoduje, są niesamowite. Aż się nie chce wychodzić.
Ale czas nas goni. Schodzimy na parter i udajemy się w głąb salonu, gdzie pod szklanym dachem a’la warszawskie Złote Tarasy mieści się butik z gadżetami związanymi z Citroënem w ogóle i z C_42 w szczególności. Potrzebujecie model samochodu? Proszę bardzo – łącznie z autami dawno nie produkowanymi, seriami limitowanymi (np. DS Cabrio Chapron), w różnych skalach i cenach. Cenach typowo paryskich, dodajmy… Ale XM-a nie było!
Gadżety są najróżniejsze – portfele, podkładki pod myszki, flash-diski (1 GB za 30 lub 36 euro, w zależności od wykończenia…), apaszki, krawaty, koszulki, bluzeczki, czapeczki. Dla dorosłych i dla dzieci. Niestety nie było rozmiaru upatrzonej sobie przeze mnie koszulki na moją starszą córkę. Ale na młodszą koszulka z 2CV-ką wiozącą słonia i żyrafę już się znalazła. Żonie też kupiłem bluzeczkę – a niech ma coś z Pól Elizejskich ;-)
Dla siebie wybrałem koszulkę z Citroën Sport. Miła pani, która starała się wybrać dla mnie odpowiednie rozmiary, zgadła nawet (po karcie płatniczej), że jestem z Polski, ale z wyartykułowaniem mojego nazwiska miała już drobny problem ;-) Ponieważ jednak była bardzo sympatyczna – pomogłem jej i wymówiła je prawie doskonale :-)
Zjawiskowy salon przy Champs-Elysee C_42 – to miejsce koniecznie musicie odwiedzić podczas pobytu w Paryżu. Tym bardziej, że jest zlokalizowany w miejscu, w którym trudno się nie pojawić, gdy zwiedza się francuską stolicę. A jego wielką zaletą jest to, że co parę miesięcy zmienia się nie do poznania, więc jeśli nie bywacie tam codziennie, to macie szansę na zwiedzenie zupełnie innej wystawy, niż poprzednim razem. Choć luster tam raczej nigdy nie brakuje…
No i przez przeszkloną witrynę możecie popatrzeć na Paryż, miasto bardzo klimatyczne, po którym jeździ mnóstwo francuskich samochodów, więc samopoczucie od razu poprawia się o kilka kresek ;-) Ale o tym w kolejnych relacjach z Paryża…
Za to sformułowanie dziękuję niedoścignionemu Panu Jerzemu Kwiatkowskiemu, mojemu germaniście z lat Liceum
Krzysiek Gregorczyk
Zdjęcia: Krzysztof Mijal – Vitesse.auto.pl i Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze