Co się dzieje, gdy kobieta idzie do salonu i chce kupić nowy samochód? Efekt może być na przykład taki:
„Nie znam się na samochodach. Kompletnie. Tak więc, kiedy wczoraj obdywałam jazdę próbną czterema samochodami, szukałem pomocy w zrozumieniu, jak najlepiej zaspokoić moje potrzeby. I wiecie co? Ani jeden sprzedawca nie zapytał, jakie są moje potrzeby. Ani jeden!
Zamiast tego cała czwórka mówiła do mnie w języku, którego nie rozumiałem, o rzeczach, które mnie nie obchodzą, w sposób, który budził moje zdumienie.
- Mnie naprawdę nie obchodzi funkcja X czy Y. Zależy mi na wygodzie,
- Mnie naprawdę nie obchodzi, że ten producent jest taki czy inny. Zależy mi na bezpieczeństwie moim i moich dzieci,
- Mnie naprawdę nie obchodzi, że to najnowsze coś. Chcę po prostu jeździć.
Czy tak trudno jest zadać chociaż jedno pytanie? Potem drugie? Czy tak drugi jest nawiązać jakiś dialog? Czy w ogóle handlowiec wie, jaki problem ma rozwiązać? Nikt mnie nie zapytał jakie są moje potrzeby. Zamiast tego otrzymałam ogromną ilość technicznego słowotoku, z którego starałam się wyłowić jakieś informacje.
Samochody były nowe, pachnące i w większości ładne. Ale cała czwórka sprzedawców skutecznie mnie zniechęciła. Czy znajdzie się ktoś, kto potrafi zadać pytanie” – kończy swój wpis w mediach społecznościowych potencjalna klientka.
Najnowsze komentarze