Laboratoryjne testy nie dają prawdziwych informacji na temat zużycia paliwa, a to właśnie wyniki takich testów widnieją w danych technicznych sprzedawanych samochodów. Według raportu Australian Automobile Association, realne spalanie jest wyższe nawet o 60 proc. We wrześniu tego roku zaczną obowiązywać nowe testy. Czy będą bardziej wiarygodne?
Najnowsze wyniki badań opublikowane przez Australian Automobile Association przeprowadzone zostały przez firmę konsultingową Abmarc. Sprawdzono 17 powszechnie dostępnych nowych samochodów. Nie wytyczono poszczególnych marek ani modeli pojazdów, ale zaznaczono, że egzemplarze wykorzystane w teście zostały wyprodukowane przez różne firmy, pochodzą z różnych segmentów i są napędzane różnym paliwem. Badania wykazały, że realna konsumpcja paliwa jest wyższa o 20 proc. Rekordziści zużywali nawet 60 proc. więcej. Ponadto emisja szkodliwych gazów przez samochody z silnikiem wysokoprężnym oraz benzynowym przewyższała dopuszczalne normy.
Widząc takie wyniki właściwie powinniśmy być zaskoczeni i zbulwersowani, ale chyba każdy właściciel samochodu zdaje sobie sprawę z tego, że informacje dotyczące zużycia paliwa dostępne u producentów, są mocno przesadzone. Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Obecnie wciąż obowiązuje New European Driving Cycle (NEDC), który zwrócił powszechną uwagę po wybuchu afery spalinowej Volkswagena. Nazwa sugeruje że jest on nowy, ale jego obecna postać powstała w 1997 roku.
Cykl jest przeprowadzony na hamowni w określonej temperaturze od 20 do 30 stopni, nie uwzględnia pasażerów, ani dodatkowego bagażu. Jest podzielony na dwie części miejską i pozamiejską, a całość trwa ok. 20 min, gdzie przez wytyczone sekundy samochód porusza się z określonymi wartościami prędkości. W cyklu miejskim testowany pojazd pokonuje ok. 4 km i osiąga średnią prędkość 19 km/h, natomiast w cyklu jazdy pozamiejskiej pokonuje 6,9 km, a średnia prędkość wynosi 63 km/h. Sami przyznacie, że nie odzwierciedla to prawdziwej jazdy.
We wrześniu tego roku nastąpią zmiany dotyczące sposobu testowania pojazdów. Obowiązkowe staną się testy WLTC (Worldwide harmonized Light vehicles Test Procedure) oraz RDE (Real Driving Emissions). Badania już są wykorzystywane jako bardziej wiarygodne od NEDC.
Czym różnią się od starego sposobu testowania? WLTC również jest przeprowadzony na hamowni, ale trwa dłużej, bo 30 min. Uwzględnia realną temperaturę otoczenia, osoby na pokładzie samochodu i bagaż oraz rodzaj opon. Badany model pokonuje w tym cyklu 23 km. WLTC wciąż ma jednak pewne mankamenty. Jest testem powolnym, gdyż przyspieszenie od 0 d 50 km/h odbywa się w czasie aż 15 sekund i nie obejmuje wjazdu badanego samochodu na wzniesienie.
Drugim nowym cyklem jest RDE, który powstał, aby dostarczyć dokładniejszych danych na temat emisji tlenków azotu. Ma stanowić uzupełnienie dla WLTC. Testem RDE posłużyła się niedawno Grupa PSA ujawniając bardziej realne dane na temat zużycia paliwa i emisji spalin.
RDE bada spalanie, dzięki specjalnemu urządzeniu zainstalowanemu na zewnątrz samochodu (PEMS). Badania w tym przypadku są przeprowadzane w ruchu drogowym z działającą klimatyzacją, pasażerami oraz bagażami na pokładzie.
W przypadku PSA przebadano 58 modeli, które posłużyły do oszacowania danych dla 1000 wersji modeli Peugeota, Citroena i DS. Obliczono je na podstawie danych pochodzących z modeli z tym samym silnikiem i skrzynią biegów, ale w różnych rodzajach nadwozia, poziomie wyposażenia, z różnymi oponami oraz ze zmiennym sposobem użytkowania pojazdu. Konfigurator jest dostępny na stronach PSA we Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Szwajcarii. Stopniowo będzie wprowadzany w pozostałych krajach Europy.
Żaden konfigurator ani cykl nie zastąpi jednak testu prawdziwego użytkowania samochodu przez swojego właściciela. Przeprowadźmy więc własny test. Ile palą Wasze samochody?
Najnowsze komentarze